poniedziałek, 26 listopada 2012

17.


Położyłem się na łóżku. Przyłożyłem głowę do poduszki, na której jeszcze przed chwilą spała Roxana. Przesiąkła jej zapachem. Odwróciłem się na plecy i zacząłem myśleć o tym co się stało dzisiaj w nocy. Z radości mógłbym krzyczeć i skakać jak opętany, a jednak jedna myśl nie dawała mi spokoju. To, że sprawiłem jej ból. Nie chciałem tego zrobić. Zdawałem sobie sprawę z tego, że może tak się stać za pierwszym razem. Rozsądniej byłoby z tym poczekać i porozmawiać z nią na temat jej pierwszego razu. Nie wiedziałem, czy mówiła prawdę, czy też tylko powiedziała, że było „idealnie” dlatego, że nie chciała mnie urazić.

Roxana.

Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Justin leżał na łóżku i widać było, że nad czymś się zastanawia.
Podeszłam do niego i złapałam za dłoń, która leżała bezwładnie na skraju łóżka. Ocknął się i spojrzał na mnie.
- Muszę się zbierać – powiedziałam cicho.
- Nie musisz – wstał i usiadł obok mnie.
- Muszę. Ciocia będzie się martwić – Justin stanął naprzeciwko mnie i podciągnął mnie do góry za dłonie, abym wstała.
- Dzwoniłem i powiedziałem, że zostajesz u mnie na weekend. Musimy się uczyć na dwa egzaminy w poniedziałek – zaśmiałam się. On przytulił mnie do siebie.
-Musimy powcielać łóżko – odwróciłam się i zaczęłam poprawiać poduszki, aby zaraz zakryć je kołdrą. Czułam na sobie wzrok Justina. Spojrzałam na niego, na co ten uśmiechnął się szeroko. – Co? – zapytałam się z wyrzutem.
- Nic – powiedział wymijająco i pomógł mi zaścielić łóżko narzutą. – Chodź na śniadanie – pociągnął mnie za dłoń. Zeszłam za nim na dół, a zaraz potem do obszernej kuchni. – Robimy naleśniki? – spojrzał na mnie.
- Wystarczą zwykłe płatki – podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej moje ulubione płatki cynamonowe. Potem poszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej mleko. Następnie sięgnęłam po miseczkę i usiadłam do stołu.
- A chciałem być miły i zrobić ci śniadanie – zaśmiał się i po chwili zajadał się ze mną płatkami z mlekiem. Po skończonym śniadaniu wróciliśmy do niego do pokoju. Justin oparł się o ramę łóżka, a ja przełożyłam przez niego nogi i wtuliłam w jego ramię.
- Która jest godzina? – zaśmiałam się. Poczułam jak chłopak wyciąga z kieszeni komórkę.
- Druga po południu – powiedział.
- A my dopiero zjedliśmy śniadanie – zachichotałam, a Justin pocałował mnie w czoło. Nie wiem ile dokładnie tak siedzieliśmy, ale po mojej głowie ciągle walało się jedno pytanie.
- Czemu tak się przejąłeś tym, że na początku mnie zabolało? – oderwałam się od niego i spojrzałam na jego twarz. Westchnął i chwycił moją dłoń.
- Bo chciałem, żeby twój pierwszy raz był idealny.
- I taki był – powiedziałam. Justin wlepił swój wzrok w nasze splecione dłonie.
- Bez żadnych przeszkód – sprostował. – Po prostu chcę, żebyś go wspominała jak coś pięknego, a nie wiązała go z bólem – nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
- Ale czemu to jest dla ciebie tak niesamowicie ważne?
- Bo nie chcę, żebyś swój pierwszy raz wspominała tak jak mój – spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zmieszał się i spuścił głowę.
- A jak ty wspominasz swój? – chwyciłam dłońmi jego twarz i uniosłam ją delikatnie.
- Żałuję tego. To było w dzień moich szesnastych urodzin. Kumple zaciągnęli mnie do jakiegoś burdelu i wykupili noc z kobietą. Była może pięć, sześć lat starsza ode mnie. Nawet nie znam jej imienia. Potem każde kolejne zbliżenie traktowałem jako rozrywkę, właśnie tak jak ta kobieta – spojrzałam się na niego i przytuliłam.
- Przykro mi – powiedziałam, a on wtulił mnie mocno w siebie.
- Nie ma czego. To był mój wybór – powiedział i pocałował w czubek głowy. – Dlatego rozumiesz czemu chciałem, żebyś nie miała, żadnych złych wspomnień ze swoim pierwszym razem – odsunęłam się od niego i pocałowałam delikatnie w usta.
- Nie mam żadnych złych wspomnień – Justin uśmiechnął się i pogłębił pocałunek.

Poniedziałek. Z reguły nie cierpiałam tego dnia. Jednak dzisiaj od rana, miotała mną pozytywna energia. Po wszystkich porannych czynnościach ruszyłam z Dudu i Jessicą do szkoły. Cieszyłam się, że mój brat wybaczył Justinowi. Jak on to powiedział „Widzę, że się stara”.
Pod szkołom rozdzieliłam się z dwójką. Oni poszli do stolików na dworze, a ja weszłam do szkoły. Stanęłam na palcach i wyciągnęłam głowę, aby odszukać Justina. Stał przy szafkach, otoczony gromadką uczniów.
Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się. Chciałam już dać krok w jego stronę, kiedy ten prychnął pod nosem.
- Czego? – zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Ale… - chciałam już coś powiedzieć, lecz mi przerwał.
- Spadaj – powiedział niemal niesłyszalnie. Jednak dostatecznie głośno, abym mogła to zrozumieć.
Odwróciłam się na pięcie pobiegłam w stronę wyjścia. Kiedy byłam już w bezpiecznej odległości od szkoły z moich policzków potoczyła się lawina łez. Nie przestawałam jednak biec. Moje życie się skończyło. Więc osoba którą pokochałam, wykorzystała mnie? W cale bym się nie zdziwiła, gdyby był w to zamieszany Nick. Tylko jak wielka musiała być stawka, żeby Justin zdobywał moje zaufanie przez pięć miesięcy, a tym bardziej udawać przez ten cały czas przed szkołą dobrego i uczynnego.
Kolejny raz znalazłam się w tej samej sytuacji. Tym razem nie mogłam pozwolić sobie na to, aby ktoś przerwał mi to co zacznę.
Pobiegałam do łazienki. Z szafki wyciągnęłam pudełko tabletek nasennych. Wolnym krokiem poszłam na dół. Nie płakałam. Zrozumiałam, że taki jest mój los. Najspokojniej w świecie, wyciągnęłam z barku butelkę jakiegoś koniaku.
Weszłam do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku. Z szuflady wyciągnęłam kartkę papieru i długopis. Nie wiedziałam co napisać.

Przepraszam Was. To moja wina.

Położyłam kartkę na łóżku. W oczy rzuciła mi się żyletka. Wzięłam ją w palce i obracałam wolno w dłoniach. Przypomniał mi się TEN dzień. Dzień, który zmienił mój świat, jak się wydawało wcześniej, na lepsze.
Po moich policzkach popłynęły łzy, kiedy wykonywałam kolejne cięcia na nadgarstku. Przez moment przyglądałam się płynącej cieczy, która zakrwawiała mankiety mojej pastelowej bluzki. Przed oczami stanął mi Dudu, który obejmował moją twarz i kazał mi przysięgać, że już nigdy więcej tego nie zrobię. Zacisnęłam mocniej oczy, a żyletkę zacisnęłam w dłoni, z której zaraz popłynęła krew. Otworzyłam dłoń i wyjęłam kawałek metalu, który wbił mi się w skórę.
- Nie mogę – wyszeptałam i zrzuciłam wszystko z biurka jednym ruchem ręki – cholera Dudu nie mogę! – krzyknęłam i zwinęłam się w kłębek na łóżku. Po moich policzkach spływały łzy, po ciele co jakiś czas przechodziły ciarki.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach. Nie miałam siły się odwrócić. Osoba ta, weszła energicznie. Dało się usłyszeć jak wstrzymuje na chwile oddech, a potem podbiega do mnie.
- Roxana, proszę obudź się – powiedział łamiącym się głosem. To był Justin. Potrząsał mną, a zaraz potem zaczął gładzić po głowie.
- Zostaw mnie – wyszeptałam. Nie miałam nawet siły, aby się do niego odwrócić. Usłyszałam jak oddycha z ulgą.
- Daj mi to wytłumaczyć – obszedł mnie dookoła. Jego wzrok zatrzymał się na moich dłoniach. Wszedł na łóżko i dotknął cieczy spływającej po nich. – Roxana, czemu…
- Zostaw mnie – powiedziałam błagalnie chowając ręce pod siebie, jednak zaraz tego pożałowałam. Syknęłam z bólu.
- Musimy to zabandażować – spojrzał mi w oczy. Ja momentalnie zatonęłam w jego tęczówkach.
- Czemu mi to zrobiłeś? – wstałam z łóżka i wolno poszłam do łazienki. On podbiegł do mnie i objął moją twarz.
- Daj mi to wytłumaczyć – powiedział tak cicho, że tylko ja mogłam go usłyszeć.
- Nie masz czego tłumaczyć. Wszystko rozumiem – spuściłam głowę, pozwalając swobodnie spłynąć łzom.
- Nic nie wiesz. Daj mi minutę – podniosłam wzrok.
- Minutę – szepnęłam. Chłopak wziął głęboki oddech, a jego oczy znowu zaszły łzami.
- To było ponad rok temu. Popadłem w złe towarzystwo i zacząłem ćpać. Nick i jego kumple byli w mojej paczce. Mają wiele nagrań jak wciągam kreskę, albo mam odlot. Byli też świadkami jak uderzyłem mamę, bo nie chciała mi dać pieniędzy na następną dawkę. Zaczęli mnie szantażować, że wyjawią to wszystko mediom, jeżeli będę się z tobą spotykać – zszokował mnie. Dopiero teraz skojarzyłam fakty. Ponad rok temu, zaszył się gdzieś na dwa miesiące i nikt nie wiedział gdzie się znajduje. Gdy wrócił był inny, tak jakby przyzwyczajał się do świata.
- A teraz? – powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Nie biorę – dałam krok do przodu, a Justin, czytając z ruchów mojego ciała, przytulił mnie do siebie. Zacisnęłam dłonie na jego koszulce i wybuchłam głośnym płaczem. – Przepraszam. Mogłem ci powiedzieć. Przeze mnie zrobiłaś sobie krzywdę. Miałem cię chronić, a jak na razie nie popisałem się – powiedział przez łzy. Oddaliłam się od niego na krok.
- Jeżeli będziesz mi o wszystkim mówić to nigdy się nie powtórzy – Justin kiwnął głową, na znak, że rozumie.
- Chodźmy opatrzyć ci dłonie – delikatnie złapał mnie za „zdrową” dłoń i pociągnął do łazienki. Pomógł mi usiąść na pralce. – Dziękuję – powiedział i musnął moje usta. – Dziękuję za drugą szansę.
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się delikatnie. – W szafce pod zlewem jest apteczka – powiedziałam i spuściłam głowę. Justin wyciągnął apteczkę i zaczął delikatnie przemywać moje rany, pytając się co chwila czy szczypie. Zabandażował moją dłoń i rany na przedramieniu. Potem zaniósł mnie znużoną na rękach do mojego pokoju, aby delikatnie ułożyć mnie na łóżku.
___________________________________________

Dziękuję za 23 komentarze pod poprzednim rozdziałem! Jesteście wspaniali! Mam nadzieję, że ich jak i czytelników będzie tylko przybywać. Zapraszam także na mojego drugiego bloga: http://justinbieber-glass.blogspot.com/
Co do rozdziału to wyjątkowo przypadł mi do gustu. Chociaż w wypowiedzi Justina o narkotykach coś mi nie gra, lecz całkowicie nie wiedziałam jak ją poprawić. Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam ona. 
Przypominam, że jeżeli się wam coś nie podoba, piszcie w komentarzach (byle szczere), a ja będę się starała jakoś to poprawić.
Dzisiejsze dodanie rozdziału graniczyło z cudem. Jutro najprawdopodobniej nie pojawi się nic, ponieważ jestem w domu około godziny dziewiętnastej i muszę się uczyć na następny dzień do szkoły.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ



14 komentarzy:

  1. Jak zwykle znakomity rozdział!!!! <3
    @IgrzyskaSmierci

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowity.<3 łzy miałam w oczach jak to czytałam.Szkoda że Justin zmarnował sobie tak życie przez narkotyki.;/ ale cieszę się że się zmienił ;)
    Czekam na nn ;*


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  3. wow, świetny taki inny niż poprzednie
    @YoBieber_Swag

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! To było piękne. Zrobiła to samo,ale dobrze,że jej wytłumaczył i dla niej się zmienił. Piękne. Czekam na następny:) @moreofyou_baby

    OdpowiedzUsuń
  5. Co mam powiedzieć wszystkie rozdziały są zajebiste i nie ma tu takiego czegoś jak nie podoba.Nie mogę się doczekać mam nadzieję,że pojawi się pojutrze.
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  6. przepraszam, ale nie mam sił dzisiaj tak jak zawsze pisać analizy całego rozdziału, wybacz mi. rozdział świetny. w pewnym momencie też pomyślałam, że juju ją wykorzystał no ale coś by było nie tak. bo przecież tak się starał. no ale jest ok :)) niech ona już się nie tnie! prooszę. to takie przygnębiające xd. czekam na nn < 3

    @qBestBeLieBer

    OdpowiedzUsuń
  7. tej! no znów coś zmieniłaś! tak nie było... skoro nie było tego co Justin sobie pomyślał po tej nocy... TO JAK ONI SIĘ... NO WIESZ..?! HE? rozdział świetny :* @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham Twojego bloga! te ciągłe akcje,szczere rozmowy-ahh to jest wspaniałe :) naprawdę świetny rozdział,aż lezka zakręciła mi się w oku <3
    @Kinga38

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze,jak zwykle cudnie,czekam na nn xD @mrsBieber1301

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam bym mu tak szybko nie wybaczyła mimo wszystko. ale w sumie dobrze, że Justin się zmienił.. :) czekam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. już myślałam, że powiedział to na serio o.o świetny rozdział < 3

    OdpowiedzUsuń
  12. http://all-around-the-world-with-jb.blogspot.com/ ♥♥ NN ( : A rozdział mi się podoba ( :

    OdpowiedzUsuń