Położyłem się na łóżku. Przyłożyłem głowę do poduszki, na
której jeszcze przed chwilą spała Roxana. Przesiąkła jej zapachem. Odwróciłem
się na plecy i zacząłem myśleć o tym co się stało dzisiaj w nocy. Z radości
mógłbym krzyczeć i skakać jak opętany, a jednak jedna myśl nie dawała mi
spokoju. To, że sprawiłem jej ból. Nie chciałem tego zrobić. Zdawałem sobie
sprawę z tego, że może tak się stać za pierwszym razem. Rozsądniej byłoby z tym
poczekać i porozmawiać z nią na temat jej pierwszego razu. Nie wiedziałem, czy
mówiła prawdę, czy też tylko powiedziała, że było „idealnie” dlatego, że nie
chciała mnie urazić.
Roxana.
Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Justin leżał na łóżku
i widać było, że nad czymś się zastanawia.
Podeszłam do niego i złapałam za dłoń, która leżała
bezwładnie na skraju łóżka. Ocknął się i spojrzał na mnie.
- Muszę się zbierać – powiedziałam cicho.
- Nie musisz – wstał i usiadł obok mnie.
- Muszę. Ciocia będzie się martwić – Justin stanął
naprzeciwko mnie i podciągnął mnie do góry za dłonie, abym wstała.
- Dzwoniłem i powiedziałem, że zostajesz u mnie na weekend.
Musimy się uczyć na dwa egzaminy w poniedziałek – zaśmiałam się. On przytulił
mnie do siebie.
-Musimy powcielać łóżko – odwróciłam się i zaczęłam
poprawiać poduszki, aby zaraz zakryć je kołdrą. Czułam na sobie wzrok Justina.
Spojrzałam na niego, na co ten uśmiechnął się szeroko. – Co? – zapytałam się z
wyrzutem.
- Nic – powiedział wymijająco i pomógł mi zaścielić łóżko
narzutą. – Chodź na śniadanie – pociągnął mnie za dłoń. Zeszłam za nim na dół,
a zaraz potem do obszernej kuchni. – Robimy naleśniki? – spojrzał na mnie.
- Wystarczą zwykłe płatki – podeszłam do szafki i
wyciągnęłam z niej moje ulubione płatki cynamonowe. Potem poszłam do lodówki i
wyciągnęłam z niej mleko. Następnie sięgnęłam po miseczkę i usiadłam do stołu.
- A chciałem być miły i zrobić ci śniadanie – zaśmiał się i
po chwili zajadał się ze mną płatkami z mlekiem. Po skończonym śniadaniu
wróciliśmy do niego do pokoju. Justin oparł się o ramę łóżka, a ja przełożyłam
przez niego nogi i wtuliłam w jego ramię.
- Która jest godzina? – zaśmiałam się. Poczułam jak chłopak
wyciąga z kieszeni komórkę.
- Druga po południu – powiedział.
- A my dopiero zjedliśmy śniadanie – zachichotałam, a Justin
pocałował mnie w czoło. Nie wiem ile dokładnie tak siedzieliśmy, ale po mojej
głowie ciągle walało się jedno pytanie.
- Czemu tak się przejąłeś tym, że na początku mnie zabolało?
– oderwałam się od niego i spojrzałam na jego twarz. Westchnął i chwycił moją
dłoń.
- Bo chciałem, żeby twój pierwszy raz był idealny.
- I taki był – powiedziałam. Justin wlepił swój wzrok w
nasze splecione dłonie.
- Bez żadnych przeszkód – sprostował. – Po prostu chcę,
żebyś go wspominała jak coś pięknego, a nie wiązała go z bólem – nachyliłam się
i pocałowałam go w policzek.
- Ale czemu to jest dla ciebie tak niesamowicie ważne?
- Bo nie chcę, żebyś swój pierwszy raz wspominała tak jak
mój – spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zmieszał się i spuścił
głowę.
- A jak ty wspominasz swój? – chwyciłam dłońmi jego twarz i
uniosłam ją delikatnie.
- Żałuję tego. To było w dzień moich szesnastych urodzin.
Kumple zaciągnęli mnie do jakiegoś burdelu i wykupili noc z kobietą. Była może
pięć, sześć lat starsza ode mnie. Nawet nie znam jej imienia. Potem każde
kolejne zbliżenie traktowałem jako rozrywkę, właśnie tak jak ta kobieta – spojrzałam
się na niego i przytuliłam.
- Przykro mi – powiedziałam, a on wtulił mnie mocno w
siebie.
- Nie ma czego. To był mój wybór – powiedział i pocałował w
czubek głowy. – Dlatego rozumiesz czemu chciałem, żebyś nie miała, żadnych
złych wspomnień ze swoim pierwszym razem – odsunęłam się od niego i pocałowałam
delikatnie w usta.
- Nie mam żadnych złych wspomnień – Justin uśmiechnął się i
pogłębił pocałunek.
Poniedziałek. Z reguły nie cierpiałam tego dnia. Jednak
dzisiaj od rana, miotała mną pozytywna energia. Po wszystkich porannych
czynnościach ruszyłam z Dudu i Jessicą do szkoły. Cieszyłam się, że mój brat
wybaczył Justinowi. Jak on to powiedział „Widzę, że się stara”.
Pod szkołom rozdzieliłam się z dwójką. Oni poszli do
stolików na dworze, a ja weszłam do szkoły. Stanęłam na palcach i wyciągnęłam
głowę, aby odszukać Justina. Stał przy szafkach, otoczony gromadką uczniów.
Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się. Chciałam już dać krok
w jego stronę, kiedy ten prychnął pod nosem.
- Czego? – zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Ale… - chciałam już coś powiedzieć, lecz mi przerwał.
- Spadaj – powiedział niemal niesłyszalnie. Jednak
dostatecznie głośno, abym mogła to zrozumieć.
Odwróciłam się na pięcie pobiegłam w stronę wyjścia. Kiedy
byłam już w bezpiecznej odległości od szkoły z moich policzków potoczyła się
lawina łez. Nie przestawałam jednak biec. Moje życie się skończyło. Więc osoba
którą pokochałam, wykorzystała mnie? W cale bym się nie zdziwiła, gdyby był w
to zamieszany Nick. Tylko jak wielka musiała być stawka, żeby Justin zdobywał
moje zaufanie przez pięć miesięcy, a tym bardziej udawać przez ten cały czas
przed szkołą dobrego i uczynnego.
Kolejny raz znalazłam się w tej samej sytuacji. Tym razem
nie mogłam pozwolić sobie na to, aby ktoś przerwał mi to co zacznę.
Pobiegałam do łazienki. Z szafki wyciągnęłam pudełko
tabletek nasennych. Wolnym krokiem poszłam na dół. Nie płakałam. Zrozumiałam,
że taki jest mój los. Najspokojniej w świecie, wyciągnęłam z barku butelkę
jakiegoś koniaku.
Weszłam do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku. Z szuflady
wyciągnęłam kartkę papieru i długopis. Nie wiedziałam co napisać.
Przepraszam Was. To moja wina.
Położyłam kartkę na łóżku. W oczy rzuciła mi się żyletka.
Wzięłam ją w palce i obracałam wolno w dłoniach. Przypomniał mi się TEN dzień.
Dzień, który zmienił mój świat, jak się wydawało wcześniej, na lepsze.
Po moich policzkach popłynęły łzy, kiedy wykonywałam kolejne
cięcia na nadgarstku. Przez moment przyglądałam się płynącej cieczy, która
zakrwawiała mankiety mojej pastelowej bluzki. Przed oczami stanął mi Dudu,
który obejmował moją twarz i kazał mi przysięgać, że już nigdy więcej tego nie
zrobię. Zacisnęłam mocniej oczy, a żyletkę zacisnęłam w dłoni, z której zaraz
popłynęła krew. Otworzyłam dłoń i wyjęłam kawałek metalu, który wbił mi się w
skórę.
- Nie mogę – wyszeptałam i zrzuciłam wszystko z biurka
jednym ruchem ręki – cholera Dudu nie mogę! – krzyknęłam i zwinęłam się w
kłębek na łóżku. Po moich policzkach spływały łzy, po ciele co jakiś czas
przechodziły ciarki.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi po schodach. Nie miałam siły się
odwrócić. Osoba ta, weszła energicznie. Dało się usłyszeć jak wstrzymuje na
chwile oddech, a potem podbiega do mnie.
- Roxana, proszę obudź się – powiedział łamiącym się głosem.
To był Justin. Potrząsał mną, a zaraz potem zaczął gładzić po głowie.
- Zostaw mnie – wyszeptałam. Nie miałam nawet siły, aby się
do niego odwrócić. Usłyszałam jak oddycha z ulgą.
- Daj mi to wytłumaczyć – obszedł mnie dookoła. Jego wzrok
zatrzymał się na moich dłoniach. Wszedł na łóżko i dotknął cieczy spływającej
po nich. – Roxana, czemu…
- Zostaw mnie – powiedziałam błagalnie chowając ręce pod
siebie, jednak zaraz tego pożałowałam. Syknęłam z bólu.
- Musimy to zabandażować – spojrzał mi w oczy. Ja
momentalnie zatonęłam w jego tęczówkach.
- Czemu mi to zrobiłeś? – wstałam z łóżka i wolno poszłam do
łazienki. On podbiegł do mnie i objął moją twarz.
- Daj mi to wytłumaczyć – powiedział tak cicho, że tylko ja
mogłam go usłyszeć.
- Nie masz czego tłumaczyć. Wszystko rozumiem – spuściłam
głowę, pozwalając swobodnie spłynąć łzom.
- Nic nie wiesz. Daj mi minutę – podniosłam wzrok.
- Minutę – szepnęłam. Chłopak wziął głęboki oddech, a jego
oczy znowu zaszły łzami.
- To było ponad rok temu. Popadłem w złe towarzystwo i
zacząłem ćpać. Nick i jego kumple byli w mojej paczce. Mają wiele nagrań jak
wciągam kreskę, albo mam odlot. Byli też świadkami jak uderzyłem mamę, bo nie
chciała mi dać pieniędzy na następną dawkę. Zaczęli mnie szantażować, że
wyjawią to wszystko mediom, jeżeli będę się z tobą spotykać – zszokował mnie.
Dopiero teraz skojarzyłam fakty. Ponad rok temu, zaszył się gdzieś na dwa
miesiące i nikt nie wiedział gdzie się znajduje. Gdy wrócił był inny, tak jakby
przyzwyczajał się do świata.
- A teraz? – powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Nie biorę – dałam krok do przodu, a Justin, czytając z
ruchów mojego ciała, przytulił mnie do siebie. Zacisnęłam dłonie na jego
koszulce i wybuchłam głośnym płaczem. – Przepraszam. Mogłem ci powiedzieć.
Przeze mnie zrobiłaś sobie krzywdę. Miałem cię chronić, a jak na razie nie
popisałem się – powiedział przez łzy. Oddaliłam się od niego na krok.
- Jeżeli będziesz mi o wszystkim mówić to nigdy się nie
powtórzy – Justin kiwnął głową, na znak, że rozumie.
- Chodźmy opatrzyć ci dłonie – delikatnie złapał mnie za
„zdrową” dłoń i pociągnął do łazienki. Pomógł mi usiąść na pralce. – Dziękuję –
powiedział i musnął moje usta. – Dziękuję za drugą szansę.
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się delikatnie. – W szafce pod
zlewem jest apteczka – powiedziałam i spuściłam głowę. Justin wyciągnął
apteczkę i zaczął delikatnie przemywać moje rany, pytając się co chwila czy
szczypie. Zabandażował moją dłoń i rany na przedramieniu. Potem zaniósł mnie
znużoną na rękach do mojego pokoju, aby delikatnie ułożyć mnie na łóżku.
___________________________________________
Dziękuję za 23 komentarze pod poprzednim rozdziałem! Jesteście wspaniali! Mam nadzieję, że ich jak i czytelników będzie tylko przybywać. Zapraszam także na mojego drugiego bloga: http://justinbieber-glass.blogspot.com/
Co do rozdziału to wyjątkowo przypadł mi do gustu. Chociaż w wypowiedzi Justina o narkotykach coś mi nie gra, lecz całkowicie nie wiedziałam jak ją poprawić. Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam ona.
Przypominam, że jeżeli się wam coś nie podoba, piszcie w komentarzach (byle szczere), a ja będę się starała jakoś to poprawić.
Dzisiejsze dodanie rozdziału graniczyło z cudem. Jutro najprawdopodobniej nie pojawi się nic, ponieważ jestem w domu około godziny dziewiętnastej i muszę się uczyć na następny dzień do szkoły.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jak zwykle znakomity rozdział!!!! <3
OdpowiedzUsuń@IgrzyskaSmierci
niesamowity.<3 łzy miałam w oczach jak to czytałam.Szkoda że Justin zmarnował sobie tak życie przez narkotyki.;/ ale cieszę się że się zmienił ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;*
@Michaelowax3
wow, świetny taki inny niż poprzednie
OdpowiedzUsuń@YoBieber_Swag
Wow! To było piękne. Zrobiła to samo,ale dobrze,że jej wytłumaczył i dla niej się zmienił. Piękne. Czekam na następny:) @moreofyou_baby
OdpowiedzUsuńCo mam powiedzieć wszystkie rozdziały są zajebiste i nie ma tu takiego czegoś jak nie podoba.Nie mogę się doczekać mam nadzieję,że pojawi się pojutrze.
OdpowiedzUsuń@nastiily
przepraszam, ale nie mam sił dzisiaj tak jak zawsze pisać analizy całego rozdziału, wybacz mi. rozdział świetny. w pewnym momencie też pomyślałam, że juju ją wykorzystał no ale coś by było nie tak. bo przecież tak się starał. no ale jest ok :)) niech ona już się nie tnie! prooszę. to takie przygnębiające xd. czekam na nn < 3
OdpowiedzUsuń@qBestBeLieBer
tej! no znów coś zmieniłaś! tak nie było... skoro nie było tego co Justin sobie pomyślał po tej nocy... TO JAK ONI SIĘ... NO WIESZ..?! HE? rozdział świetny :* @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńkocham Twojego bloga! te ciągłe akcje,szczere rozmowy-ahh to jest wspaniałe :) naprawdę świetny rozdział,aż lezka zakręciła mi się w oku <3
OdpowiedzUsuń@Kinga38
Kurcze,jak zwykle cudnie,czekam na nn xD @mrsBieber1301
OdpowiedzUsuńJa tam bym mu tak szybko nie wybaczyła mimo wszystko. ale w sumie dobrze, że Justin się zmienił.. :) czekam xoxo
OdpowiedzUsuńjuż myślałam, że powiedział to na serio o.o świetny rozdział < 3
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuń@carolina687
http://all-around-the-world-with-jb.blogspot.com/ ♥♥ NN ( : A rozdział mi się podoba ( :
OdpowiedzUsuń<3 @gabrysiaaxd
OdpowiedzUsuń