- Więc na jutro proszę napisać wypracowanie! – nauczycielka angielskiego
próbowała przekrzyczeć bandę młodzieży pchającą się do drzwi. Ja szłam na
końcu. Gdy już miałam złapać za klamkę, aby popchnąć drzwi nauczycielka złapała
mnie za rękę.
- Proszę cię przypilnuj Justina, żeby napisał wypracowanie –
ja tylko pokiwałam głową i ruszyłam na korytarz. Podeszłam do mojej szafki. Gdy
wybierałam kod ktoś oparł się o nią. Bieber. Z wymownym uśmieszkiem na ustach.
- To o której mam być? – zapytał, przeglądając się w
lusterku, które było przyklejone do drzwiczek mojej szafki.
- Dzisiaj o siedemnastej. Weź zeszyt – mówiłam biorąc do
ręki książkę od biologii.
- Co? – spojrzał na mnie nieprzytomny. Zatrzasnęłam szafkę z
hukiem przytrzaskując Bieberowi palce. On podskoczył machając ręką w tą i z
powrotem.
- Cholera jasna! Uważaj trochę! - uśmiechnęłam się wrednie.
- To ty nie powinieneś trzymać palców na zamku. I na
przyszłość. Jeżeli zadajesz mi pytanie to słuchaj, bo ja nie będę go powtarzała.
Dzisiaj zrobię wyjątek. Masz być o siedemnastej i weź ze sobą zeszyt –
odwróciłam się powstrzymując śmiech. Widok Biebera, który wymachiwał dłonią,
chuchając na nią i przy okazji sycząc z bólu, był bezcenny.
- Wszystkiego
najlepszego! - wykrzyczał Dudu z Jessicą wchodząc do mojego pokoju. Najpierw
nie mogłam zrozumieć o co im tak właściwie chodzi. Dopiero po chwili
uprzytomniłam sobie, że dzisiaj jest dwudziesty szósty listopada. Moje
siedemnaste urodziny. Podbiegłam do dwójki i uściskałam ich mocno.
- Dziękuję, że pamiętaliście.
- No chyba ktoś musi pamiętać jak nie ty – Jessica zaśmiała
się perliście i szturchnęła Dudu, który otrząsnął się i wyjął z kieszeni
czerwone pudełeczko. Podał mi je. Niepewnie spojrzałam się na uśmiechniętą
dwójkę i otworzyłam wieczko. Znajdowała się tam śliczna bransoletka. Była
wykonana ze srebra. Jej oczka były „zaplątane” ze sobą, w bardzo rzadki sposób.
Tworzyły coś w rodzaju małych węzłów. Co jakiś czas w plątaninę srebrnych
sznureczków wkomponowany był przezroczysty koralik.
- Dziękuję! – rzuciłam się na szyję Dudu. Ten zaśmiał się
uroczo i przytulił do siebie.
- Czego nie robi się dla siostry – powiedział, a ja podeszłam
do Jessicy. Już chciałam ją uściskać, ale ta powstrzymała mnie gestem dłoni.
- A teraz coś ode mnie – wyszła na chwilę z pokoju. Po kilku
chwilach wróciła z dość dużym pudełkiem. Podała mi je, szeroko uśmiechając się
przy tym.
- Co to? – zapytałam, biorąc je w ręce. Usiadłam na łóżku i
zaczęłam obdzierać z ozdobnego papieru. Czułam się jak mała dziewczynka, którą
byłam jeszcze jedenaście lat temu. Ta sytuacja przypomniała mi moje święta w
domu. Z rodzicami.
Szybko odgoniłam od siebie dołujące myśli i całkowicie
obdarłam pudełko z papieru. Zobaczyłam opakowanie od lustrzanki. Był to model
Nicon D300s. Otwarłam usta ze zdziwienia.
- Ale ja nie mogę przyjąć tak drogiego prezentu – zerknęłam
na dziewczynę, która uśmiechnęła się do mnie.
- Marzyłaś o nim, a w tym sklepie nie przyjmują zwrotów –
delikatnie odłożyłam pudełko na łóżko i mocno uścisnęłam Jessicę.
- Czyli ona dała ci lepszy prezent? – spojrzałam na Dudu,
który stał uśmiechnięty jak idiota. Blondynka kopnęła go delikatnie w piszczel,
na co ten nie zareagował.
Zaśmiałam się w głos i przytuliłam dwójkę do siebie.
- Dziękuję wam! – powiedziałam.
- Roxano, zejdź na dół – usłyszałam z przywoływania ciotki.
Wzruszyłam ramionami i zbiegłam na dół.
- Tak? – powiedziałam zeskakując z ostatnich stopni schodów.
- Z okazji twoich urodzin chciałam życzyć ci dużo szczęścia,
pomyślności i zdrowia - zamurowało mnie. Zmarszczyłam brwi i przekrzywiłam
głowę.
- Dziękuję – powiedziałam niepewnie, na co ciotka zaśmiała
się.
- Poczekaj – oznajmiła i poszła na górę, najprawdopodobniej
do swojej sypialni. Zdziwiło mnie jej zachowanie. Nigdy nie składała mi życzeń
w taki sposób. Zazwyczaj było to zwykłe „Wszystkiego najlepszego” i tyle.
Usłyszałam jak ciotka schodzi. Obejrzałam się w jej stronę.
Niosła ze sobą dużą paczkę.
- To dla ciebie – dała mi przedmiot.
- Ale co to jest? – zaczęłam oglądać kolorową paczkę.
- Idź na górę i zobacz – uśmiechnęła się do mnie miło. Z
trudnością odwzajemniłam uśmiech i odwróciłam się na pięcie. Mocno objęłam
ciążący mi przedmiot i zaczęłam wchodzić po schodach. Zastanawiałam się co w
nim było? Książki do matematyki?
Z ledwością otworzyłam drzwi do pokoju. Odłożyłam pudełko na
podłogę i zerknęłam na Dudu z Jessicę, siedzących na łóżku.
- Co to? – dwójka podeszła do mnie.
- Nie wiem – odpowiedziałam i usiadłam po turecku obok
pudła.
- To odpakuj to sobie w spokoju. Chodź Dudu – Jessica
pociągnęła chłopaka za dłoń i razem wyszli z pokoju. Ja nie wiedziałam, czy w
ogóle powinnam otwierać pudło. A jak to była bomba? I wraz z otwarciem
zmiotłaby mnie i cały dom z powierzchni ziemi? Ogarnij się – skarciłam samą
siebie – za dużo filmów kryminalnych.
Wolno obdarłam pudełko z ozdobnego papieru. Moim oczom
ukazało się pudło. Otworzyłam je. Na samym wierzchu znajdowała się koperta,
pięknie podpisana moim imieniem. Wzięłam ją do dłoni i obróciłam kilka razy w
palcach. Moje serce przyśpieszyło. Bałam się ją otworzyć.
Nabrałam powietrza w płuca i jak najszybciej otworzyłam
kopertę. Wyciągnęłam z niej białą kartkę złożoną na trzy części. Rozłożyłam ją
i zaczęłam czytać.
Droga Roxano,
Wiem, że dziwi Cię
moje zachowanie. Zdaję sobie sprawę, że to do mnie nie podobne, ale jest to
trudniejsze niż myślisz.
Nigdy nie miałam
dzieci. Nie wiem czego potrzebują, co lubią, oraz jak z nimi rozmawiać. Śmierć
twoich rodziców, była dla mnie wielkim szokiem. Tym bardziej, że wiedziałam, iż
muszę się Wami zaopiekować. Na początku znienawidziłam Was za to. Chyba
pamiętasz jak było na początku. Mówiłam do Ciebie i Dudu pojedynczymi wyrazami.
Odpowiadałam jedynie na skrupulatnie zadane pytania. Potem jednak to się
zmieniło. Pokochałam Was, jak własne dzieci. Bałam się Tego uczucia najbardziej
na świecie. Dlatego postanowiłam, że nic nie zmienię w Waszym życiu. Nadal będę
surowa i wredna. Czasami nie mogę przez moje postępowanie spać, ale tłumaczę
sobie, że uczę Was życia. Teraz wiem, że tak nie jest. Wiem, że nie traktują
Was, a w szczególności Ciebie, dobrze w szkole. Wiem, że macie trudniej,
znacznie trudniej w życiu od większości nastolatków i to przeze mnie.
Chciałabym powiedzieć
to tobie i Dudu, prosto w twarz, ale się boję. Mam nadzieję, że mi kiedyś
wybaczycie.
Ciocia.
P.S. Pierścionek
należał do Twojej matki. Znalazłam go podczas Waszej przeprowadzki, oraz jej
pamiętnik. Pisała w nim, że Was kocha, oraz to, że ten pierścionek zamierza
podarować Tobie z okazji siedemnastych urodzin.
Mam również nadzieję,
że wszystkie „zaległe” prezenty wynagrodzą Ci przynajmniej część krzywd.
Nie wiedziałam co zrobić. Zaczęłam szukać wzrokiem,
wspomnianego pierścionka. Leżał w rogu pudła w granatowym pudełeczku. Był
srebrny z dużym zielonym oczkiem. Włożyłam go na serdeczny palec prawej dłoni.
- Mam nadzieję, że piszesz prawdę – wyszeptałam pod nosem.
Usłyszałam odgłos wchodzenia po schodach. Jak najszybciej włożyłam list do
szuflady, a pudło do szafy. W tym samym momencie do pokoju wszedł Bieber.
- Pukać cię nie nauczyli? – zapytałam się go, a ten nie
zareagował na pytanie. Położył się na łóżku i zaczął bawić komórką. Podeszłam
do niego i wyrwałam mu ją z dłoni.
- No weź. Nie będą się nią już bawił – pokręciłam głową i
schowałam przedmiot do kieszeni.
- Dostaniesz ją na koniec lekcji. Masz zeszyt? – usiadłam
przy biurku i przywołałam go gestem dłoni. Podszedł do mnie i położył przedmiot
na biurku.
- Musimy napisać wypracowanie – zakomunikowałam.
- Po cholerę? – spojrzał na mnie.
- Żebyś nie zapomniał jak się pisze – powiedziałam i przez
następne pół godziny pisałam z nim wypracowanie na temat „Przyjaźń w XXI
wieku”. Potem przerabialiśmy biologię i fizykę.
- Musimy zacząć chemię, bo już za tydzień piszesz pierwszy
test – Bieber przeciągnął się w fotelu.
- No i co z tego? – ziewnął.
- Bo jak go nie zdasz to zrywamy umowę – powiedziałam
twardo. Ten zmieszał się i spuścił głowę. Nagle w mojej kieszeni poczułam
wibrację i piosenkę Ushera „Scream”.
- To chyba moja –wyciągnął do mnie rękę. Ja tylko pokiwałam
głową na nie i odebrałam.
- Bieber nie może teraz rozmawiać bo ma korepetycje. Proszę
zadzwonić później – powiedziałam i rozłączyłam się. Bieber zrobił się czerwony
jak burak.
- No co? – wzruszyłam ramionami. – To tylko Scotter.
- Nie wytrzymam! Cholera czy ty musisz być taka chamska?! – zaśmiałam
się i zbliżyłam swoją twarz do niego.
- Zgadnij kto pod tym względem jest moim idolem numer jeden?
Tak, ty. Teraz masz rozwiązać te zadania. Jak czegoś nie będziesz rozumieć to
mów – odwróciłam się do niego tyłem. Po jakiejś godzinie skończył i oprócz
kilku małych pomyłek, było dobrze.
Kiedy już wyszedł zorientowałam się, że mam jego komórkę.
Otworzyłam okno, żeby go zawołać.
- Bieber! – nie zdążyłam. Odjechał. Wzruszyłam ramionami,
odłożyłam komórkę na szafkę i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej pudełko, a
następnie usiadłam obok niego. Zaczęłam przeglądać znajdujące się w nim
przedmioty. Laptop, przeróżne produkty z firmy Apple, karty upominkowe do
markowych sklepów i duży plik gotówki.
Przeglądałam przedmioty i nie wiedziałam co powiedzieć. W
pewnym momencie na dole było słychać dzwoniący telefon. Odebrała ciotka. Po
chwili odłożyła i zaczęła wchodzić na górę. Zapukała.
- Proszę – powiedziałam, a ona stanęła cała blada w
drzwiach.
- Musimy jechać do szpitala. Eduardo miał wypadek.
__________________________________________
Kolejny wątek do opowiadania. Wolnymi krokami zbliżamy się do punktu zwrotnego i już nie mogę się doczekać. Chyba emocjonuję się gorzej od Was, bo nie wiem jak przyjmiecie to co napiszę.
Jeżeli czytasz, skomentuj. Będzie mi miło. Komentarze na prawdę podnoszą na duchu.
Jeszcze jedno. Kiedy komentujecie dodawajcie swoje nazwy na twittera. Niedługo zrobię porządek w informowanych, bo to bez sensu informować kogoś, kto nie czyta.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Świetny rozdział! Jak każdy z resztą :) Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń@Michaelowax3
no no no... świetny! już się nie mogę doczekać co będzie dalej ;) (if you know what i mean) hahahahha @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńahahah,. jak przytrzasnęła mu te palce to też nie mogłam ze śmiechu. ich korepetycje są świetne. uwielbiam gdy są sam na sam :) dostała lustrzankę wow. uwielbiam <3 zachowanie cioci się poprawia i mam nadzieję, że nie zrobi się znów tak bardzo surowa. też bym chciała tyle rzeczy dostać co ona od tej cioci. wzruszyłam się czytając jej list do Rox. jestem ciekawa co z Dudu. żeby z tym wypadkiem nie miał wspólnego nic Bieber. no i żeby Dudu przeżył. czekam na nowy ;))
OdpowiedzUsuń@qBestBeLieBer
omg,świetny. zwłaszcza ten list,czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuń@YoBieber_Swag
PS. sorry że z anonima ale nie jestem na swoim komputerze :)
też chce takie prezenty *________*
OdpowiedzUsuńciekawe co to będzie za punkt zwrotny :o
@carolina687
JEZU, ta końcówka...masakra.Aż się przestraszyłam. Najpiękniejszy był list:) Super piszesz:) Kocham to opowiadanie:) czekam nn :)@moreofyou_baby
OdpowiedzUsuńfajny ten list i rozdział też, czekam na nowy <3
OdpowiedzUsuń@szokomokotoko
Oniemiałam z ostatniej części, już boje sie o następny rozdział. Rozdział jak zwykle boski.
OdpowiedzUsuń@Claudia_Swag97
świetny ;D czekam na kolejny ;P
OdpowiedzUsuń@Wera_Julia18
nono świetny!wstrząsnęła mnie ta odmiana ciotki..ale fajnie,że teraz Roxana będzie miała wsparcie od jej strony :)ciągle czekam na moment kiedy Justin ujrzy coś w Rox i się w niej zakocha.A może tak już jest tylko to ukrywa? kurcze dodawaj jak najszybciej rozdział chcę wiedzieć dalszy ciąg!! <3
OdpowiedzUsuń@Kinga38
Zgadzam się ze @swaggyjusteen ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg *.*
@MyLoveIsHuge
Kurde.. ciekawa. @_Only_Belieber_
OdpowiedzUsuńtylko nie mów że on umrze o.o @dropsweetness
OdpowiedzUsuńo matko ! świetny ! brak słów, naprawdę ! nie mogę się doczekać następnego ! szybko szybko ! haha, ale naprawdę pięknie piszesz ! :)
OdpowiedzUsuńJeju uwielbiam te rozdziały.Myślałam,że już się będą pieprzyć.Naprawdę świetnie piszesz;3
OdpowiedzUsuń@nastiily
wow , coraz ciekawiej .. ach ten Bieber ... @gabrysiaaxd
OdpowiedzUsuń