- Musisz za mną coś powtórzyć – stanął naprzeciwko Justina i
zaśmiał się szyderczo. – Tylko zawołam kogoś do towarzystwa – zagwizdał dwa
razy i zza bramy boiska wyłoniła się grupka ludzi. Z daleka nie orientowałam
się kim oni są. Moje serce przyśpieszyło jeszcze bardziej. Spojrzałam na
Justina. Patrzył się na mnie przepraszającym wzrokiem. Z jego warg wyczytałam „uciekaj”.
Zacisnęłam usta i pokręciłam przecząco głową.
- Teraz możemy w końcu zaczynać – Nick chwycił Justina za włosy
i pociągnął jego głowę w górę.
- No panie gwiazda. Lubisz mieć widownię prawda? Załatwiliśmy
ci więc możliwość takiego… jakby małego występu – wzrokiem przejechał po
zebranych ludziach. – No to jedziemy nie? Powtórz za mną. „Mój brat ma downa” –
mówił głośno i wyraźnie akcentując każdą sylabę. Justin wściekł się. Zacisnął
mocno zęby. Zaczął się wyrywać. Pięści ściskał tak mocno, że pobielały mu
kłykcie. Wydawało się, że kości lada chwila przebiją mu skórę.
Zaczął ciężko dyszeć. Wyrywanie się nic nie zdziałało. Z
każdą kolejną sekundą jedynie pogarszał swoją sytuację. Zaczął wrzeszczeć w
stronę Nicka obelgi co strasznie go rozłościło. Zacisnął pięści i z całej siły
uderzył Justina w twarz. Uderzył go tak mocno, że jego głowa odchyliła się
gwałtownie w tył, a po twarzy popłynęła krew. Zastygłam z przerażenia, a z moich
ust wydostał się cichy krzyk.
- Powiesz, czy nie? – syczał Nick. Cała banda roześmiała się
głośno, widząc spuszczoną głowę Justina. Krew ciekła mu strumieniem po brodzie
i szyi szkarłatnie barwiąc jego białą koszulę. Zrobiło mi się gorąco. Chciałam
podejść i mu pomóc, ale nie mogłam. Wiedziałam, że to skomplikowało by jeszcze
sprawę. Stałam więc nieruchomo mocno przyciskając do siebie małego Jaxona,
który bawił się nieustannie swoją gra komputerową.
- No gadaj! Bo następnym razem uderzę mocniej! – Justin nie
zamierzał się odezwać. Nick uderzył go ponownie. Tym razem na tyle mocno, że
Justin wypadł z rąk osiłków i upadł na ziemię twarzą do betonu. Z moich ust
wydostał się krzyk. Nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi.
Przez chwilę Justin nie poruszał się. Chciałam do niego
podejść, ale czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych, którzy śmiali się
posępnie. W pewnym momencie Justin gwałtownie poderwał się do góry. Zaskoczony
Nick nie zdążył zareagować, kiedy chłopak wymierzył mu potężny cios. Ten
zatoczył się i chwycił za policzek. Justin nie tracąc ani chwili zaczął biec w
moim kierunku. Chwycił mnie mocno za ramię, wbijając palce w skórę. Pociągnął
mnie za sobą i zaczęliśmy uciekać. Chwilę później odwróciłam się za siebie.
Przeraziłam się, kiedy zobaczyłam biegnącą za nami bandę. Nie wiedziałam co
robić. Przecież mogli nas za chwilę dopaść. Szarpnęłam Justina za ramię by się
odwrócił. Spojrzał na biegnących ku nam chłopaków i zaczął oglądać się na boki.
Po chwili zauważył coś po drugiej stronie ulicy. Skierowałam tam wzrok i
zobaczyłam autobus i wsiadających do niego ludzi. Spojrzałam na Justina. On potrzasną
energicznie głową i pociągnął mnie w tamtym kierunku. Przebiegliśmy przez ulicę
i w ostatniej chwili wpadliśmy do autobusu. Kierowca zamknął drzwi zaraz za
nami i odjechał. Nareszcie mogłam odetchnąć.
Ludzi patrzyli na nas zaskoczeni i jednocześnie przerażeni.
Trudno się im dziwić. Nastolatek z zakrwawioną twarzą i dziewczyna trzymająca
mocno przy sobie małego chłopca w ostatniej chwili wsiedli do autobusu.
Jeden z siedzących zapytał co się stało. Nie miałam siły
odpowiedzieć. Justin zabrał głos i uspokoił wszystkich. Powiedział, że to nic
takiego. Jedna z pań ustąpiła nam miejsca i razem z Jaxonem usiadłam. Justin
zachowując resztki rozsądku poszedł kupić bilety. Jeszcze tego nam brakowało,
żeby wyrzucili nas z jadącego autobusu.
Na początku dziwiłam się, że nikt z pasażerów go nie poznał,
ale kiedy rozejrzałam się zobaczyłam jedynie panie około siedemdziesiątki.
Kiedy wrócił i usiadł obok mnie przyjrzałam mu się dokładnie.
Miał rozciętą wargę i napuchnięte oko. Wyglądał okropnie.
Odwrócił się w moją stronę i zabrał Jaxona do siebie na
kolana. Uśmiechnął się delikatnie, a zaraz potem skupił wzrok na mojej twarzy. Wyciągnął
dłoń i dotknął mojego policzka. Spojrzał mi w oczy, a odsuwając ją spojrzałam
na nią. Widniała na niej czerwona maź, odruchowo i ja dotknęłam mojego policzka.
Był gorący i ciepły. Musiałam się zranić, kiedy przebiegałam przez ogrodzenie.
Odruchowo spojrzałam na Jaxona czy malcowi nic się nie stało. Odetchnęłam z
ulgą, kiedy nie widniały na nim żadne zadrapania czy siniaki.
Spojrzałam na Justina. Był zmartwiony i patrzył wciąż na
moją ranę.
- Spokojnie. To nic. Nawet nie czuje bólu – ścisnęłam go za
dłoń i uśmiechnęłam się. Wyciągnęłam ręce i przytuliłam się do niego. Nareszcie
mogłam się uspokoić.
Chwilę później odsunęłam się od niego. Miał nieodgadniony
wyraz twarzy.
- Justin? Co jest? – nie zareagował. Patrzył się w czubki
swoich butów. Gdy wreszcie podniósł na mnie oczy, ujrzałam w nich pewność i
determinację.
- Muszę z tym wreszcie skończyć. Raz na zawsze – powiedział
zaciskając pięści.
- Jesteś pewny że
chcesz to zrobić ? – pytałam chyba po raz setny Justina. Uśmiechnął się i dał
mi całusa w policzek.
- Tak. Jestem pewny. Muszę to wreszcie skończyć. Chcę, żeby
dowiedzieli się ode mnie a nie od niego – pogłaskał mnie po zdrowym policzku.
Drugi był opatrzony. Rana od ogrodzenia okazała się być poważniejsza niż myślałam.
Musiałam pofatygować się na pogotowie, czy nie potrzebne będzie zszycie jej. Na
szczęście obyło się bez. Przepisano mi jedynie maści przyśpieszające gojenie,
oraz zapobiegające bliznom.
Warga Justina nie przysporzyła zbytnio problemów makijażyście,
ale jego oko mimo dużej ilości kosmetyków matujących miało siną barwę.
- Justin chodź. Musisz ustawić się na scenie – zawołał
organizator konferencji. Justin pocałował mnie delikatnie w usta i udał się w
wyznaczone miejsce. Ktoś inny zaczął odliczać. Po chwili w pomieszczeniu
zamigotały czerwone światełka kamer, które oznaczały transmitowaną edycję.
Byliśmy na konferencji prasowej którą zwołał Justin. Po
incydencie na boisku wiedział, że Nick wkrótce wyjawi jego tajemnicę związaną z
narkotykami. Postanowił więc wyjaśnić to osobiście. Uznał, że jego fani
zasługują na prawdę. Pierwszy chciał ją im wyjawić.
Stałam za kulisami mocno ściskając kciuki. Przed oczami
stanął mi tamten dzień. Oboje potrzebowaliśmy drugiej osoby. Bez żadnych słów zaczęliśmy
się całować, a zaraz potem wylądowaliśmy w łóżku. Każde z nas uważało na każdą
część ciała drugiej osoby, aby jej nie urazić. Zaraz potem oddaliśmy się
przyjemnej rozkoszy.
Justin uśmiechnął się po czym zaczął mówić.
- Zwołałem tę konferencje prasową by wyjawić wam coś bardzo
ważnego – zatrzymał się na moment i wziął głęboki oddech – coś czego o mnie nie
wiecie. Coś czego się po mnie nie spodziewaliście. To co powiem zmieni wszystko.
Nie będziecie mnie już najprawdopodobniej nazywać wzorem do naśladowania. To co
powiem wywoła skandal. Olbrzymi skandal. Jutro znajdę się na okładkach
wszystkich gazet. Nie będziecie pisać o mnie w pozytywnym świetle bo
najprawdopodobniej obrzucicie mnie błotem. Moja kariera zapewne legnie w
gruzach – zamilkł na moment. Spuścił głowę w dół i zacisnął usta. Chwilę
później wzniósł głowę. – Ale chcę żebyście wiedzieli o mnie prawdę. Żeby moi
fani wiedzieli co naprawdę działo się ze mną kiedy zniknąłem rok temu na dwa
miesiące. Cała historia którą znacie jest prawdziwa jednak zataiłem przed wami
jej istotną część. Nie byłem taki grzeczny jak myśleliście –westchnął ciężko. –
Byłem uzależniony od narkotyków – wszyscy podnieśli na niego wzrok. Nawet
kamerzyści, którzy do tej pory bacznie przyglądali się mu przez kamery – wiem,
że jest wam w to trudno uwierzyć, ale tak było. Wydawało mi się, że z
narkotykami przetrwam trudne chwile. Jednak kiedy przestawały działać, cały
świat przytłaczał mnie coraz bardziej. Sięgałem wtedy po większą dawkę. Kiedy
nie mogłem zdobyć następnej „porcji” próbowałem zastąpić narkotyki papierosami
i alkoholem, jednak to nie było to samo. Moje ciało nie mogło normalnie funkcjonować
bez nich – przerwał. Cała sala wpatrywała się w niego z osłupieniem. – To już było
i nie wróci – westchnął. – Gdybym był z wami od początku szczery, pewnie nie
wyglądałbym tak jak teraz. Ktoś szantażował mnie moją przeszłością. Stanąłem w
obronie mojej rodziny i osoby którą kocham – jego wzrok przejechał po kamerach.
W końcu zatrzymał go na jednej z nich. – Na koniec chciałbym powiedzieć, że
mówię to wszystko dla moich fanów. Oni zasługują na szczerą prawdę, przecież to
wam zawsze mówię. Miejmy nadzieję, że to wszystko nie potoczy się tak jak ja to
sobie wyobrażam. Nigdy nie mów nigdy, prawda? – zacytował samego siebie. Uśmiechnął
się blado i zszedł z podestu. Kiedy zniknął z oczu kamerom i wszystkim zebranym
na sali, podbiegł do mnie i mocno mnie objął. Odsunęłam się od niego tak, aby
widzieć jego twarz. Po jego policzkach płynęły pojedyncze łzy. Uśmiechnęłam się
delikatnie i objęłam jego twarz dłońmi. Pocałowałam go delikatnie w usta.
- Wszystko będzie dobrze – szepnęłam, a Justin znowu objął mnie
mocno.
- Wszystko się ułoży – usłyszałam kolejne głosy z „Bieber
Team”. Kenny podszedł do niego i dał mu pączka. Justin zaśmiał się pod nosem i
podziękował za podarunek, optymistycznemu ochroniarzowi. Każdy z członków ekipy
był radosny, oprócz Scootera, który w rogu pomieszczenia, nerwowo z kimś
dyskutował przez telefon.
__________________________________
Zaskoczeni? Mam nadzieję, że wypowiecie się w komentarzach. Liczę na SZCZERE komentarze z waszej strony. Bo doszłam do tego, że nie liczy się ILOŚĆ, ale JAKOŚĆ.
POLECAM BLOG @odrobina_nieba. Ta dziewczyna i jest niesamowita i przy okazji niesamowicie pisze. Nadal nie mogę zrozumieć, czemu ma tak mało czytelników. Poświęćcie trochę czasu i przeczytajcie historię do końca. Mam nadzieję, że odwiedzicie jej bloga.
Czytasz = Komentujesz