- Roxana? Wstałaś
już? – zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, Jessica weszła do pokoju.
Musiałam wyglądać okropnie sądząc po jej minie.
- Roxana! Miałaś rozpocząć nowe życie! A nie siedzieć i
rozpamiętywać stare – usiadła na skraju łóżka. Popatrzyła na mnie z troską.
- Wiem. Ale… – zamachała rękoma i przerwała mi.
- Nie ma już żadnego "ale" rozumiesz? Od dzisiaj
zaczynasz nowe życie, jasne? – chwyciła mnie za dłoń i spojrzała w oczy.
- Mniej więcej – tylko na tyle było mnie stać na obecną
chwilę. Przeczesałam włosy dłonią i spuściłam wzrok.
- Powiedzmy, że się rozumiemy – uśmiechnęła się delikatnie. –
Wstawaj. Zjemy coś, ogarniemy się bo wyglądamy obrzydliwie i pójdziemy na
miasto – widząc mój wyraz twarzy zaczęła mówić dalej. – Nie będziesz tu
siedziała cały dzień. Wybij to sobie z głowy. No jazda! Wstawaj! – zeskoczyła z
łóżka i zerwała ze mnie energicznie pościel. – Wstawaj! Szkoda dnia! – posłała
mi uroczy uśmiech i wybiegła z pokoju.
Ona zwariowała. Nie spałam całą noc, a ona każe mi się
ubierać. I to z uśmiechem na twarzy. Ona nie ma pojęcia jakie to uczucie. Nosić
w sobie nowe życie. Życie, które na dodatek w połowie należy do kogoś kogo się
kocha ponad wszystko, a z kim nie możesz być.
- No jazda! Bo przyniosę zimną wodę! – dobiegł mnie krzyk
Jessicy za ściany.
Cudownie. Mieszkam ze świruską.
Nie chcąc jej denerwować, wstałam i ogarnęłam łóżko.
Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam stary, fioletowy podkoszulek i jakieś dżinsy.
Przerzuciłam ciuchy przez ramię i powędrowałam do łazienki. Jak na zawołanie
pojawiła się obok mnie Jessica.
- No chyba żartujesz. Nie wyjdziesz w tym z domu – wyrwała mi
ubrania, zwinęła je w kulkę i wyrzuciła do kosza.
- Oszalałaś ?! Czemu to zrobiłaś ? – zaczęłam na nią
wrzeszczeć. Zdenerwowała mnie swoim zachowaniem.
- Bo jesteś piękna. Dam ci dzisiaj coś swojego, a później
idziemy na zakupy – zrobiłam obrażoną minę i oparłam się o ścianę.
- No nie fochaj się. Zaczekaj tu chwile, zaraz wracam –
tylko przewróciłam oczami. Po kilku minutach wypadła jak wyścigówka ze swojego
pokoju z ubraniami w rękach. Podeszła do mnie z wielkim bananem na twarzy.
- Masz. Idź do łazienki, ubierz się i przyjdź się pokazać –
załadowała mnie do łazienki. Miałam w dłoniach białą, luźną bluzkę na ramiączkach,
która odsłaniała mój brzuch, krótkie, jeansowe spodenki ze złotym paskiem. Nagle zza drzwi wyleciały
buty. Jak się spodziewałam koturny. Były białe, a miejscami prześwitywała złota
nić.
Wzięłam prysznic i wytarłam się ręcznikiem. Wtarłam w swoje
ciało miętowy olejek do ciała. Wysuszyłam i rozczesałam włosy. Z przerażeniem
spojrzałam na koturny. Były piękne, ale zdecydowanie nie nadawały się dla mnie.
Ubrałam bluzkę, naciągnęłam spodnie i zapięłam pasek. Z
powątpieniem spojrzałam na buty. Ostrożnie założyłam je na nogi i wyszłam z
łazienki.
- W końcu możesz pokazać światu jaka jesteś śliczna – Jessica
uśmiechnęła się szeroko. Odwzajemniłam jej uśmiech, jednak uśmiechały się tylko
usta. Nadal nie byłam pewna czy dobrze postąpiłam. Czas będzie musiał pokazać.
- Chodź na śniadanie – pociągnęła mnie za dłoń. Nie mając
siły odmawiać, pomaszerowałam za nią w moich botanicznie wysokich butach.
- Super. Witaj nowe życie – spuściłam głowę i zabrałam się
do jedzenia.
Przez resztę posiłku myślałam jedynie o tym czy dobrze
zrobiłam.
Justin
- Nie chcę tego jeść rozumiesz?! – Kenny spuścił głowę,
zabrał talerz i wyszedł z garderoby.
Jemu też się nie udało. Nikomu się nie uda. Od paru godzin
próbują przekonać mnie żebym coś zjadł. Nie rozumieją, że jedzenie to teraz dla
mnie najmniej ważna rzecz.
Z samego rana podjechałem pod dom Roxany. Dobrze zdawałem
sobie z tego sprawę, że i tym razem nie uda mi się odwieść ją od wyjazdu. Jednak
pojechałem i chciałem spróbować jeszcze raz. Niestety, było za późno. Na próżno
stałem pod jej domem przez pól dnia i niemal błagałem o to, aby mi powiedzieli
gdzie obecnie mieszka. Nie dowiedziałem się niczego. Zrezygnowany przyjechałem
na próbę do dzisiejszego koncertu. Na scenie dawałem z siebie wszystko, ale
nawet tam cały czas myślałem o niej. Przez to byłem kompletnie nieobecny.
Niemrawo przytakiwałem głową na każde pytanie czy jakąkolwiek sugestię.
Spojrzałem w lustro. Makijażystka świetnie zamaskowała
cienie pod moimi oczami. Na pierwszy rzut oka wyglądałem tak jak zwykle. Jednak
ktoś, kto mnie dobrze znał zauważyłby, że zamiast oczu mam dwie dziury, ziejące
pustką.
Spuściłem głowę i schowałem twarz w dłoniach. Mój świat się
wali. A muszę udawać, że jestem szczęśliwy tylko po to, aby media nie miały
kolejnej „smutnej nowiny”.
Siedziałbym tak pewnie długo, ale tym razem Alfredo
przyszedł poinformować mnie, że czas ruszyć na scenę. Wstałem i patrząc w
ziemię szedłem za nim. Postawił mnie z boku sceny, poklepał po plecach i
odszedł. Zamknąłem oczy. Próbowałem myśleć o czymś przyjemnym, ale niezbyt mi
to wychodziło. Usłyszałem głos Jacka. 4,3,2,1 i idziesz! Wybiegłem na scenę z
szerokim uśmiechem na ustach. Zewsząd dobiegał mnie ogłuszający pisk.
- Witaj Denver! – jeszcze głośniejszy pisk. – Macie ochotę
na niezła zabawę? – znów pisk. – No to zaczynamy! – dobiegły mnie pierwsze
takty „All around the world”. Sam nawet nie wiedziałem w jakiej kolejności
uporządkowane są piosenki.
Za każdym razem patrząc w publiczność, przed oczami stawała
mi Ona. Stała i uśmiechała się szeroko do mnie. Potrząsnąłem głową i już jej
tam nie było. Chwile później stała w trzecim rzędzie śpiewając z tłumem. Widziałem
ją dosłownie wszędzie. Słyszałem w słuchawce w uchu „Bieber weź się w garść!
Masz promować trasę!” Nie słuchałem. Przestałem śpiewać. Widziałem tylko jej
twarz. Świat wokół mnie zawirował i ostatnie co usłyszałem to głośne krzyki
publiczności…
____________________________
Jestem do bani. Mimo, ze tak bardzo chciałam coś do pisać do tego rozdziału, to i tak jest nudny jak flaki z olejem. Jestem zła na siebie, ponieważ sama pisałam ten rozdział jakiś rok temu na bloga na Onet i wydawał mi się siódmym cudem świata, a teraz to JEDNO WIELKIE NIC.
Stwierdzam, że ze mnie taka pisarka, jak z mojej wychowawczyni wyluzowana osoba.
No nic. Musicie przecierpieć moje wielkie nic, a ja się zastanawiam co dalej z blogami.
ja ci dam się zastanowić! ja ci dam! 'spotkamy się w piekle!' (pamiętasz?!) rozdział świetny! to ile zostało do końca? 3-4 rozdziały? *___* już się nie mogę doczekać zupełnie nowego rozdziału *__* czeeeekam :* @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńCóż... nie jestem pewna, ale chyba w ciąży nie nosi się obcasów. no wiesz, że niby nie wolno. ale to taka mała uwaga, bo zawszę się muszę przyczepić ;p
OdpowiedzUsuńrozdział krótki. ZA KRÓTKI, szczególnie, że znalazły się w nim perspektywy dwóch osób. ale spoko, ja ostatnio też nie mogę się przełamać i napisać niczego dłuższego :]
ty mi tu nic nie kombinuj z blogiem! Jest wspaniały.<3 tak jak rozdziały i w ogóle kocham tego bloga całego.:D Tylko czemu taki krótki rozdział!? ja to bym mogła to czytać czytać i czytać.<3 i nie przestawać.:D
OdpowiedzUsuńCzekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na nn rozdział.<3 :)
@Michaelowax3
Przecież to jest zajebiste no ! Czekam na następny :)@moreofyou_baby
OdpowiedzUsuńRozdział jest spoko tylko niepodoba mi się to,że Roxana i Justin się rozeszli.......Oni muszą do siebie wrócić,tak jest o wiele fajniej jak są razem.......czekam na nn xD @mrsBieber1301
OdpowiedzUsuńjej, mi się cholernie podoba, czytam go już drugi raz, chcę następny! I nie pisz, że jest do bani, bo jest naprawdę świetny! Dawaj następny <3
OdpowiedzUsuńoj przestań mi tu gadać,że jest do bani! mi się podoba,chociaż chciałabym już akcji Justina z Rox...mam nadzieję,że wszystko się rozwiąże!oczywiście czekam niecierpliwie na nn :)
OdpowiedzUsuń@Kinga38
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! Nie wiem nad czym tu się zastanawiać? ; o Jedyna uwaga to tylko to, że mógłby być dłuższy...Bo opowiadanie świetne i cały czas chce wiecewj i wiecej *o* ♥♥♥
OdpowiedzUsuńdsgvbfndhbnojtbobhjtvdfn ♥ JAPRDL JAK MOZNA SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE ?! NO JAK ?! ŻAL.. ;/ KOCHAM ♥ @badjustinismine
OdpowiedzUsuńDziewczyno co ty gadasz, jest świetny :****/
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba, chociaż taki krótki :D Czekam na więcej akcji i rozwinięcia. Chciałabym, żeby on się dowiedział o tej ciąży, jak by zareagował? :D Ale to twoja historia : )
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o następnych rozdziałach: @cytrynowykaktus
Mnie się tam notka podoba:) Czekam na kolejną:)
OdpowiedzUsuńCUDNY ROZDZIAŁ! mam nadzieję że Justinowi nie stanie się nic poważnego 0.0 a tak wg to w ciąży nie powinno się chyba nosić obcasów ale co tam, nie będę się czepiać. Czekam na kolejny rozdział! xx Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńboje się o JB :'[ Roxana i nowe życie mm coraz ciekawiej :P
OdpowiedzUsuń@gabrysiaaxd
Gdybym wiedziała gdzie mieszkasz przyjechalabym do Ciebie i zasadziła ci kopa w dupe ! Piszesz świetnie, to że nie podoba się tobie nie znaczy że nam też...znaczy twoje zdanie jest tu najważniejsze, ale piszesz dla nas prawda? A nam się to podoba ! :)
OdpowiedzUsuńWięc weź się w garść i nie marudź ;*
Czekam na nn ! :)
/imaginary13
Dziewczyno ten rozdział jest ŚWIETNY!!! Mam nadzieję, że nic złego nie stanie się Justinowi... Niech ona mu powie, że jest w ciąży :)Nie gadaj mi tu, że jesteś złą pisarką, BO TO NIEPRAWDA!!! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,ale krótki i co do koleżanki powyżej nie chce się czepiać ni nic,ale można nosić obcasy bo Snooki nosiła do końca ciąży po 20 cm.Ale to szczegół;d.Ogółem nie kombinuj nic z blogiem.Zostajesz i będziesz go prowadziła.Czekam na nn<3.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać.
@nastiily