niedziela, 25 sierpnia 2013

53.

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM. WAŻNE!!!

Poprawiłem na sobie bluzę, charakterystycznym podrzuceniem ramion i szarpnięciem jej rogów dłońmi. Po chwili snu byłem nareszcie zdolny do życia, chociaż przygnębienie pożerało mnie od środka.
Z komody chwyciłem kluczyki do auta i wsunąłem je do kieszeni. Mój wzrok skupiłem na stercie nie rozpakowanych prezentów. Na samej górze leżało pudełko ode mnie dla Roxany. Zapakowałem je do plecaka w którym miałem wszystkie potrzebne rzeczy dla dziewczyny i zbiegłem po schodach do garażu.
Po około dwudziestu minutach jazdy byłem pod szpitalem. Kilku fotoreporterów zadawało zbędne pytania i nieustannie błyskało mi fleszem w twarz, dopóki nie znalazłem się wewnątrz budynku. Odetchnąłem z ulgą i wszedłem do windy. Wjechałem na szóste piętro, sprawdzając przy okazji godzinę. Byłem pięć minut przed czasem.
- Cześć – wszedłem do pomieszczenia i szeroko się uśmiechnąłem. Roxana spała, a mama i Kristen cicho o czymś szeptały.
- Zostajesz na noc? – Pattie podeszła do mnie i pogładziła po plecach.
- Tak, rozmawiałem z Jessicą i przyjdą tutaj rano – spojrzałem w stronę cioci Roxany, która kiwnęła głową. Usiadłem brzegu łóżka i położyłem plecach na krzesełku obok.
- Widzimy się jutro – mama ucałowała mnie w policzek na pożegnanie i razem z Kristen wyszły na korytarz. Poczekałem moment, a potem zacząłem rozpakowywać rzeczy Roxany do jej półki.
- Poszły już sobie? – uniosłem głowę i zobaczyłem jak Roxana rozgląda się po pomieszczeniu.
- Tak – zaśmiałem się, kiedy opadła na łóżko z ulgą.
- Aż tak źle? – spojrzała na mnie i złapała moją dłoń.
- Już nigdy nie zostawiaj mnie z nimi sam na sam bo zwariuję – usiadłem na brzegu łóżka i próbując utrzymać powagę, pokiwałem głową. – To nie jest śmieszne – wsadziła mi palec w klatkę piersiową.
- Nie skacz tak bo zerwiesz kroplówkę – dałem jej buziaka w nos, kiedy przypomniałem sobie o prezencie. – Mam coś dla ciebie – z plecaka wyciągnąłem, już trochę uszkodzony, prezent.
- To prezent od ciebie – zaśmiała się i podniosła oparcie łóżka, tak aby usiąść. Położyła pudełko na kolanach i delikatnie rozerwała papier ozdobny. Szeroko się uśmiechnęła widząc dużą książę z napisem „Na zawsze”.
- Co to jest? – spojrzała na mnie.
- Otwórz – zagryzłem wargę, widząc jak jej szczupłe palce łagodnie uchylają grubą okładkę albumu. Przyłożyła jedną dłoń do ust przeglądając kolejne strony.
- Podoba ci się? – ściągnąłem brwi i spojrzałem w jej oczy. Zaśmiała się.
- To najlepszy prezent jaki w życiu dostałam – odłożyła książkę na bok i delikatnie mnie przytuliła. – Dziękuję – powiedziała łagodnie i pocałowała mnie w policzek.
- Przyjemność po mojej stronie – oboje się zaśmialiśmy i wróciliśmy do swoich poprzednich pozycji.
Roxana przeglądała album, a ja przyglądałem się jej reakcją na każde zdjęcie. W pewnym momencie podniosła głowę i spojrzała na mnie z uwagą.
- Otworzyłeś mój prezent? – podrapałem się po głowie i wciągnąłem powietrze przez zęby. – Wiedziałam – zaśmiała się. – Obiecaj, że zrobisz to zaraz po powrocie do domu.
- Obiecuję – poczułem wibracje w kieszeni i wyciągnąłem komórkę widząc numer Scoota.
- Kto to? – Roxana odłożyła album na stolik obok łóżka.
- Scooter, muszę odebrać – wstałem z łóżka i podszedłem do okna, aby złapać lepszy zasięg. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.
- Tak? – spojrzałem w stronę Roxany, która ściągnęła brwi.
- Co się dzieje z Roxaną? – słyszałem jak chodzi w tą i z powrotem przez rozchodzące się w oddali echo jego kroków.
- Jeszcze sam do końca nie wiem – odpowiedziałem jak najciszej. – A co ci przyszło do głowy?
- Media trąbią o tym. Są zdjęcia jak wyciągają nieprzytomną Roxanę z auta i nikt nic nie wie. Mówią, że dziecko już się urodziło, a z nią nie jest dobrze – usłyszałem jak westchnął. Nerwowo odchrząknąłem. – Telefony się urywają, a jedyne co mogę powiedzieć jest to, że nic nie wiem. Są jeszcze większe spekulacje po tym jak wyszedłeś ze szpitala i wróciłeś po kilku godzinach.
- A co piszą? – nerwowo się wyprostowałem i odwróciłem się tyłem do Roxany.
- Że się nią nie przejmujesz i masz wszystko serdecznie w czterech literach – westchnął. Poczułem jak we mnie się wszystko gotuje.
- Pierdolone gnoje – warknąłem.
- Musimy ustalić jakąś oficjalną wersję – westchnąłem i schowałem twarz w dłoni.
- Po prostu zasłabła i tyle. Wszystko już jest okej i nie ma się o co martwić – powiedziałem i spojrzałem na Roxanę, która patrzyła się na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Resztą zajmę się sam – odpowiedział mi uspokajającym głosem. – Pozdrów Roxanę i życz powrotu do zdrowia – zaśmiał się łagodnie.
- Jasne, dzięki – zawtórowałem mu śmiechem.
- Na razie.
- Cześć – odpowiedziałem i rozłączyłem się pierwszy. Podszedłem do Roxany i usiadłem na brzegu łóżka.
- Coś się stało? – chwyciła moją dłoń.
- Już nic. Scooter wszystko wyjaśni – uspokajająco pogładziłem jej dłoń, a brunetka ziewnęła. – Masz pozdrowienie i życzenia zdrowia od Scoota. Teraz spróbuj zasnąć – pogładziłem ją po policzku.
- Będziesz tutaj? – nacisnęła guzik, który automatycznie opuścił oparcie łóżka w dół.
- Przez całą noc – uśmiechnąłem się. Wstałem z łóżka i przysunąłem do niego fotel gdzie usiadłem. Przyglądałem się Roxanie, która położyła się na boku i złapała moją dłoń. Zamknęła oczy i mógłbym przysiąc, że wyglądała jak najniewinniejsza osoba na świecie.
- Możesz mi coś zaśpiewać? – szepnęła. Zszokowało mnie to bo nigdy mnie nie prosiła żebym jej coś zaśpiewał.
- A co chcesz? – nachyliłem się bliżej łóżka.
- Może być „Fall” – mruknęła. Uśmiechnąłem się delikatnie i wziąłem głębszy oddech aby móc zacząć śpiewać.
- Pozwól mi opowiedzieć historię o dziewczynie i chłopaku. On zakochał się w przyjaciółce, czuł radość kiedy była w pobliżu – śpiewałem dalej i zdałem sobie sprawę że ta piosenka w pewnym sensie opowiada o nas. Pisałem ją pod przypływem weny i wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Zaśmiałem się sam z siebie bo to było całkiem w moim stylu.
Zanim doszedłem do połowy piosenki, Roxana już spała. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i wyszło na to, że dzisiaj będę spać na fotelu z nogami na stołku.
Wszystko dla niej.
Westchnąłem i również spróbowałem zasnąć. Mimo to, że dzisiaj już spałem, zasnąłem w przeciągu dwudziestu minut.

Obudził mnie poranny obchód. Wyproszono mnie z sali, więc w tym czasie postanowiłem iść na śniadanie. Po drodze rozdałem kilka autografów i zrobiłem kilka zdjęć, jednak nie było zbyt dużego szumu.
- Cześć – uśmiechnąłem się, kiedy wszedłem do pomieszczenia.
- Justin, przywiozłeś mi piżamy? – Roxana spojrzała na mnie i ściągnęła brwi.
- Chcesz? – podszedłem do półki obok łóżka i wyciągnąłem piżamy brunetki. – Te?
- Kocham cię – zaśmiała się, kiedy podałem jej piżamy. Wolno wysunęła nogi spod kołdry i na stopy wsunęła kapcie. – A gdzie bielizna?
- Tutaj – podałem jej plecak, a ona wyciągnęła z niego bawełniane figi i szczoteczkę razem z pastą do zębów.
- Idę do łazienki – wolno przeszła przez pokój i zniknęła za drzwiami łazienki. Cierpliwie czekałem na nią, kiedy w końcu wyszła po dwudziestu minutach. – Już – zaśmiała się i weszła z powrotem do łóżka.
- Jak się czujesz? – pogładziłem ją po policzku.
- Okej – wzruszyła ramionami. – Dzisiaj będą wyniki badań – mruknęła.
- Bądźmy dobrej myśli – delikatnie się uśmiechnąłem. – Jadłaś już śniadanie?
- Tak, zaraz po obchodzie mi przynieśli i zjadłam kiedy ciebie tutaj nie było – uśmiechnęła się, bawiąc rogiem kołdry.
- Pojadę dzisiaj na moment do domu, kiedy przyjdzie Jessica z Dudu i przywiozę ci laptopa.
- Przyjdą? – uśmiechnęła się i w tym samym momencie do pomieszczenia weszła wspomniana dwójka.
- Cześć – Jessica podbiegła do Roxany i ją przytuliła. W tym czasie przywitał się ze mną Dudu, a potem „zamienili się”.
- Mam katalogi ze sukniami – blondynka niemal podskoczyła z podekscytowania.
- Justin jedź, zostaniemy tutaj i porozmawiamy – Roxana zaśmiała się kiedy jej przyjaciółka zaczęła kolejno wyjmować obszerne katalogi.
- Jezu – Dudu jęknął, a ja kiwnąłem mu głową na pożegnanie.

Roxana

- A ta? – Jessica pokazywała mi kolejną suknię ślubną rodem z bajki „Piękna i bestia”.
- Mówiłam że chcę coś skromnego – zaśmiałam się i spojrzałam błagalnie na Dudu.
- Jessica uspokój się – szturchnął dziewczynę w bok, a ta fuknęła na niego.
- No to co ty chcesz? – wyrzuciła ręce do góry.
- Ta mi się podoba – wskazałam na białą suknię sięgającą do ziemi. Jej góra była w rzymskim stylu z dekoltem w kształcie „V”. Spod biustu płynął jedynie delikatnie marszczony materiał bez zbędnych upięć czy ozdobień. Z tyłu na plecach, znajdował się charakterystyczny szal spod którego wychodziła koronka, dzięki czemu nie miałabym gołych pleców.
- Ta? – Jessica skrzywiła się. Ja im dłużej się na nią patrzyłam, tym bardziej mi się podobała.
- Tak – uśmiechnęłam się.
- Ale będzie ci widać brzuch – jęknęła.
- Będę w ósmym miesiącu ciąży. Trudno by było gdyby mój brzuch nie był widoczny – zaśmiałam się. Dudu nachylił się i spojrzał na suknię.
- Mi też się podoba – wzruszył ramionami.
- Oh, zamknij się – Jessica warknęła na niego.
- Nie gorączkuj się tak – zaśmiałam się.
- Ale na serio ta? – jęknęła.
- Jest śliczna – wzruszyłam ramionami.
- Ale to jest twój ślub i powinnaś mieć coś bardziej…
- Tutaj przecież nie chodzi jak kto wygląda tylko liczy się z kim bierzesz ślub – spojrzałam z wyrzutem na przyjaciółkę. – Pozwalam ci organizować wesele, ale nie ma być zbędnego przepychu, okej? – wetknęłam przyjaciółce palec przed oczy.
- Dobra – przerzuciła oczami i rozłożyła ręce w geście kapitulacji. – Kiedy wyjdziesz ze szpitala, przyjedzie krawcowa i wymierzy… ciebie… was – zaśmiałam się na doboru jej słów.
Przez następne dwie godziny rozmawiałyśmy o weselu aż do powrotu Justina.
- Już jestem – wszedł uśmiechnięty i przywitał się ze mną całusem w policzek. – Mam laptopa i mama wcisnęła mi jakieś jedzenie dla ciebie.
- Dziękuję – ustawiłam wszystko na szafce obok łóżka.
- O czym rozmawialiście – ściągnął brwi.
- Wesele – jęknął Dudu, na co wszyscy się zaśmiali.

Justin

Po pół godzinie rozmowy Jessica razem z Dudu wyszli ze szpitala, a ja zostałem sam z Roxaną.
- Są już wyniki? – spojrzałem na nią niespokojnie.
- Jeszcze nie było tutaj kardiologa – mruknęła.
- Na pewno zaraz będzie – uśmiechnąłem się i pogładziłem Roxanę po ręce.
- Boję się – mruknęła.
- Wszystko będzie okej – ucałowałem jej dłoń.
- Ja nie chcę tutaj być. Chcę do domu – jęknęła. Nachyliłem się i delikatnie pocałowałem ją w usta, obejmując twarz dłońmi.
- Poradzimy sobie okej? – pokiwała nieznacznie głową i delikatnie się we mnie wtuliła.
Tak strasznie ją kochałem. Nie mogłem jej stracić. Czasami się zastanawiam kim byłbym teraz bez niej. Bezuczuciowym bydlęciem traktującym kobiety jak zabawki.
Ktoś zapukał do drzwi. Do sali wszedł wysoki mężczyzna. Kardiolog.
- Dzień dobry – uśmiechnął się – mamy wyniki.
- Dzień dobry – odpowiedziałem równo z Roxaną. Spojrzałem na nią i złapałem za dłoń. Mężczyzna westchnął i wyciągnął z kieszeni obszerny zeszyt. Czytał coś i po chwili spojrzał się na nas.
- Z tego co tutaj wynika, serce nie wytrzyma do końca ciąży. Będziemy musieli wywołać poród pod koniec ósmego miesiąca – poczułem jak moje serce zaczyna szybciej bić. Ścisnąłem mocniej dłoń Roxany i nerwowo przełknąłem ślinę.
- A czy jest jakaś szansa na mniejsze ryzyko – wyjąkałem.
- Konsultowałem się z położoną i to będzie najmniej ryzykowne wyjście. Ustalimy termin cesarskiego cięcia – delikatnie się uśmiechnął.
- Dobrze – Roxana pierwszy raz się odezwała. – Czy może pan zaproponować datę?
- Rozmawialiśmy z położną o dwudziestym szóstym stycznia – spojrzał raz na mnie, raz na Roxanę.
- Myślę, że będzie to odpowiednia data – delikatnie się uśmiechnęła.
- Miło mi to słyszeć. Do zobaczenia – wyszedł z pomieszczenia, a ja przytuliłem do siebie Roxanę, która zaniosła się płaczem.
- Wszystko będzie dobrze kochanie, poradzimy sobie, obiecuję ci to – pocałowałem ją w czoło. Spojrzała mi w oczy i wytarła swoje mokre policzki.
- Nie obiecuj rzeczy niemożliwych, Justin.
Tym zdaniem oficjalnie złamała moje serce.

______________________________

Cześć. Tak szczerze? To tak trochę się na Was zawiodłam. Pod poprzednim rozdziałem było tylko 8 komentarzy. Jest tak bardzo źle? Serio? Mam nadzieję, że chociaż raz mi odpowiecie.

P.S. ZAPRASZAM NA BLOGA BEAUTY-AND-A-BEAT, KTÓREGO PROWADZI @luuuvvvvmyjuju. ZAPRASZAM!!!

18 komentarzy:

  1. jaaaaaaaa nowy rozdział dcioherfvgjbthbgrfegfxdckfvrgbhg #jaramsiękurde

    OdpowiedzUsuń
  2. tylko, żeby ona nie umarła; tylko, żeby ona nie umarła...
    strasznie się cieszę, że dodałaś rozdział. :) Jak zawsze super i już się nie mogę doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. SERIO? Uwielbiam twoje opowiadanie i dosyć często je odwiedzam <3 nie mogę się doczekać końca tej historii mam nadzieje że uda się im przetrwać. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie jest serio świetne i ie zawodzisz nas, każdy rozdział jest mega :*

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział przecudowny po prostu mega ;d
    nie zawodzisz nas kazdy rozdzial ma jakies emocje .
    Cieszę się , że u mnie są wywołane ;)
    Kocham twoje opowiadanie i czekam na nn ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział. Czytam twoje opowiadanie dopiero od 2 chyba rozdziałów ( nadrobilam całe) i jestem zakochana. Czekam na kolejny.
    @Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno jestes niesamowita pisz dalej i ciągle informuj ;) anuska2512 i zapraszam na moje blogi ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham. Kocham.Kocham:-) pisz dalej ja co rozkazuje :)
    @ImPandaxp

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie jest znakomite! Mam tylko wielką nadzieję, że Roxana przeżyje. Piszesz bardzo lekko, więc przyjemnie się czyta :) Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Tylko zeby ona nie umarla... <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Tym zdaniem oficjalnie zaczęłam ryczeć jakby nie miało być następnego dnia... jezuuuuuuuu nie wiem czego się spodziewać!!!!!! boję się! @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  12. koncowka mnie zabila tak samo jak zlamala jego serce, ale coz. i tak zajebiscie piszesz wiec..
    czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń