poniedziałek, 5 sierpnia 2013

51.

Uśmiechnąłem się widząc Roxanę, kiedy spała. Jej twarz nie wskazywała na to, że za dwa miesiące będzie matką, a ona sama ma osiemnaście lat. W tym momencie nie dałbym jej więcej niż szesnaście.
Jej oczy zaczęły delikatnie drgać, a po chwili otworzyła je. Słodko ziewnęła i spojrzała na mnie.
- Wesołych świąt – uśmiechnąłem się, widząc ją zaspaną.
- Wesołych świąt – odpowiedziała i ściągnęła brwi.
- Co się stało? – automatycznie zacząłem się niepokoić.
- Nic, tylko się zastanawiam czy to że mi się oświadczyłeś to sen – zaśmiałem się i przyciągnąłem ją do siebie. Położyła głowę na mojej klatce piersiowej i objęła moje dłonie, które położyłem na jej brzuchu.
- To nie był sen pani Bieber – wymruczałem w jej włosy.
- Jeszcze nie Bieber – zaśmiała się i splotła nasze palce.
- Tak ogólnie to czy data dwudziesty styczeń ci odpowiada? – wolno się podniosła i spojrzała na mnie zdumiona.
- Chcesz brać ślub? – uniosła brwi zdumiona.
- No chyba po coś ci się oświadczyłem, tylko mi nie mów że na marne popsułem sobie nerwy – zaśmiałem się na co Roxana delikatnie nachyliła głowę i pocałowała mnie w usta.
- Ciągle nie wiem czemu się denerwowałeś – uśmiechnąłem się i oparłem o ramę łóżka.
- Nie zmieniaj tematu – pogroziłem jej palcem.
- Nie zmieniam, po prostu zaskoczyłeś mnie tą wiadomością. Jeszcze nawet nie powiedzieliśmy o naszych zaręczynach rodzinie, a ty już masz ustaloną datę – ponownie oparła się o moją klatkę piersiową.
- Po prostu ją zaproponowałem – mruknąłem.
- Najpierw powiedzmy o zaręczynach rodzinie – usiadła do mnie bokiem i spojrzała uśmiechnięta – a potem, jeżeli oni nie będą mieli nic przeciwko zgadzam się na dwudziestego stycznia.
Zaśmiałem się szeroko i oparłem nasze czoła o siebie.
- A jeżeli się nie zgodzą to wyjeżdżamy do Las Vegas i tam bierzemy szybki ślub – Roxana zaśmiała się perliście.
- Jesteś nienormalny.
- Moje Beliebers sądzą że jestem normalny – Roxana zagryzła wargę i spojrzała na mnie zmieszana.
- A jak im to powiesz? Przecież nie możesz powiadomić ich po fakcie – ściągnąłem brwi.
- Myślę, że tweet będzie najlepszy – zagryzłem wargę – albo filmik na instagramie.
- Justin, nie możesz tego zrobić tak po prostu – jęknęła – jakby nie było to też zmieni ich życie.
I tutaj Roxana miała rację. Przez moją głowę przeszło wiele pomysłów: zwołać Beliebers, zrobić koncert, napisać tweeta i jeszcze kilkanaście innych pomysłów. Na początku odrzuciłem jednak te, które „wyróżniłyby” jedynie niektórych. Chciałabym aby wszyscy dowiedzieli się o naszym ślubie w mniej więcej takim samym czasie.
- Powiemy im o twojej chorobie serca? – mruknąłem niepewnie.
- Chyba tak. Myślę, że cała prawda będzie najlepsza – pokiwała głową.
- Nagram filmik i wrzucę na konto kidrauhl – spojrzałem na brunetkę z zapytaniem.
- Chyba tak będzie najlepiej. Musisz jeszcze powiadomić Scoota – przyznałem jej rację.
- Tak więc wszystko w moich rękach. Ja chyba zacznę siwieć albo łysieć – zaśmiałem się. Roxana przejechała dłonią przez moje włosy.
- Co ja biedna zrobię mając łysego, albo siwego narzeczonego – jęknęła. Zaśmiałem się i pocałowałem ją czule. Objęła dłońmi moją szyję, a ja delikatnie masowałem jej talię.
Przejechałem językiem po jej dolnej wardze aby dała mi dostęp do swoich ust. Delikatnie rozchyliła wargi, a ja zacząłem wodzić językiem po jej podniebieniu. Nie walczyliśmy o dominację. Język Roxany delikatnie łaskotał mój co przyprawiało mnie o przyjemne dreszcze.
- Justin – szepnęła mi w usta. Odsunąłem się od niej i spojrzałem na jej zaróżowione policzki. – Musimy iść na śniadanie i rozdanie prezentów – uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w usta.
- Jest mi tutaj dobrze – trąciłem o siebie nasze nosy.
- Musisz wszystkim powiedzieć o zaręczynach – jęknąłem i opadłem na poduszki. – Justin, to facet zawsze mówi o zaręczynach.
- Faceci mają gorzej – mruknąłem.
- Zobaczymy co byś powiedział gdybyś miał zachcianki, których nie możesz spełnić, restrykcyjną dietę, musiałbyś biegać co pół godziny do toalety, miał obolały kręgosłup i opuchnięte nogi – zaczęła mnie dźgać palcem w klatkę piersiową – więc nie mów mi kto ma tutaj gorzej, bo zwykłe oznajmienie całej rodzinie, że się pobieramy to nic w porównaniu z tym co ja przechodzę – warknęła, a ja uniosłem ręce na znak kapitulacji.
- Wygrałaś – uśmiechnąłem się. Roxana wstała i podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej luźną, czerwoną bluzkę na ramiączkach i granatowe rurki. Z komody wzięła bieliznę i spojrzała na świecące za oknem słońce.
- Chciałabym aby padał śnieg – jęknęła. Wstałem z łóżka i podszedłem do niej. Przytuliłem jej plecy do swojej klatki piersiowej i pocałowałem ją w policzek.
- Obiecuję ci, że przyszłe święta spędzimy w Kanadzie, a tam będziesz mieć tyle śniegu ile sobie tylko wymarzysz – tym razem pocałowałem ją w szyję, a ona cicho westchnęła.
- Okej – powiedziała i po prostu odeszła. Dopiero teraz zorientowałem się, że tak dalekie wybieganie w przyszłość było nie na miejscu.
Westchnąłem i obróciłem się w jej kierunku. Zanim zamknęła za sobą drzwi od łazienki, uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej mój czerwony podkoszulek w białe świąteczne wzory. Dopasowałem do tego zwykłe rurki. Z komody wyciągnąłem świeże bokserki i postanowiłem wziąć prysznic w łazience mamy.
Zapukałem do drzwi jej pokoju i kiedy usłyszałem „proszę” wszedłem do środka.
- Mogę wziąć prysznic u ciebie? – ściągnąłem brwi, a po chwili zaśmiałem się widząc jak nieudolnie schowała prezenty pod łóżkiem.
- Jasne – powiedziała i kopnęła wystające pudełko.
- Udam, że nie widziałem – wskazałam palcem na pudełko – lepiej je znieś teraz bo potem dzieciaki będą na dole – powiedziałem zanim zamknąłem drzwi od łazienki.
Rozebrałem się do naga i wszedłem pod kojący strumień wody. Wziąłem jedynie krótki prysznic, po czym ubrałem się w wcześniej przygotowany zestaw. Wysuszyłem włosy i postawiłem je do góry na żel. Zaśmiałem się widząc mój żel w łazience mamy. A zawsze myślałem, że gubię je w czasie podróży.
Wyszedłem z łazienki, ale jej już tam nie było. Widocznie posłuchała mojej rady i zniosła prezenty na dół. Wróciłem do pokoju, gdzie zastałem Roxanę ścielającą łóżko.
- Zostaw to – chwyciłem jej dłoń.
- Przecież nie dźwigam ciężarów – jęknęła. Obróciłem ją do siebie przodem i pocałowałem w czubek nosa.
- Ale ja nawet nie lubię, kiedy sama chodzisz – zaśmiała się i usiadła na fotelu. Dokończyłem ścielanie łóżka i poszedłem do łazienki umyć zęby.
- Chodźmy na dół – chwyciłem jej dłoń i razem zeszliśmy do jadalni. Wszyscy siedzieli już przy stole.
- Wesołych świąt – powiedziałem jednocześnie z Roxaną, na co wszyscy się zaśmiali.
- Jak się czujesz? – ciocia Roxany pogładziła ją po plecach.
- Jest okej – uśmiechnęła się delikatnie i ścisnęła moją dłoń. Spojrzałem na nią zdezorientowany, ale uśmiechnęła się do mnie.
Podałem Roxanie wcześniej przygotowaną dla niej porcję. Sam wziąłem dla ciebie jedynie dwa świąteczne naleśniki ze syropem klonowym.
Każdy rzucił się w wir rozmów, a mnie znowu zaczęła zżerać trema. Po około godzinie wszyscy przeszli do salonu.
- Justin teraz musimy im powiedzieć – Roxana cmoknęła mnie w ramię pocieszająco. Splotłem nasze dłonie i poczekałem aż wszyscy znajdą się w salonie. Stanąłem z Roxaną obok kanap, a moi dziadkowie widocznie już wiedzieli co mamy zamiar zrobić bo uśmiechnęli się do nas pocieszająco.
- Zanim zaczniemy rozpakowywać prezenty chciałbym coś ogłosić – wydusiłem. Poczułem jak dłoń Roxany zaczyna mocniej ściskać moją, a drugą dłoń jeździła po moim wytatuowanym przedramieniu.
- Wczoraj wieczorem, ja i Roxana zaręczyliśmy się – spojrzałem po twarzach zebranych. Babcia z dziadkiem siedzieli uśmiechnięci, a mama z tatą byli chyba trochę osłupieni. Erin uśmiechnęła się szeroko, a Jazmyn łapczywie patrzyła na prezenty pod choinką. Jaxon machał nogami, a Jessica i Dudu przybyli żółwika jakby coś wygrali, zaraz po tym kiedy uśmiechnęła się do nich ciocia Roxany.
- Myślałam, że nigdy się nie zdecydujecie – moja mam wydusiła i przewróciła oczami. Zaśmiałem się z ulgą, kiedy każdy zaczął jej potakiwać, a zaraz potem bić brawo. Kolejno podchodzili do nas i nam gratulowali. Spojrzałem kątem oka na Roxanę, która z wielkim uśmiechem na twarzy właśnie przytulała swoją ciocię.
- Kiedy będą prezenty? – chyba każdy usłyszał donośny krzyk Jazmyn bo wszyscy zaśmiali się. Wróciliśmy na swoje miejsca, a zaraz potem rozdawaliśmy prezenty. W tym roku ta czynność przypadła mnie i Roxanie, która oddała swoje miejsca zawiedzionej Jazmyn. Ja czytałem dla kogo jest prezent, a Jazmyn, jeżeli nie był za duży, podawała go adresatowi.
Po około godzinie wszyscy byli obstawieni kolorowymi paczkami. Jaxon przeglądał nową książkę, którą znalazł w którymś z pudełek. Jazmyn jeździła na nowym rowerze wokół wysepki w kuchni i wydawała odgłosy silnika. Reszta najzwyczajniej rozmawiała, albo zaczęli zanosić swoje prezenty do pokojów.
- Może wezmę prezenty na górę? – podszedłem do Roxany i przerwałem jej rozmowę z Jessicą.
- Mógłbyś? Zaraz tam pójdę – uśmiechnęła się do mnie łagodnie.
- Okej – pocałowałem ją w policzek i wziąłem jak najwięcej naszych prezentów, aby zaoszczędzić chodzenia po schodach.

Roxana

- Kiedy masz wyznaczony poród? – Jessica delikatnie gładziła mój brzuch. Tak naprawdę to było bardzo przyjemne kiedy każdy łaknął kontaktu z jeszcze nienarodzonym dzieckiem.
- Pod koniec lutego chociaż wszyscy uważają, że powinien odbyć się wcześniej – mruknęłam.
- Chyba mają rację – blondynka uśmiechnęła się do mnie – dziecko będzie już mogło samo funkcjonować, a dla ciebie to mniejsze obciążenie.
- Ale się boję – przewróciłam oczami.
- Nie masz się czego bać – oderwała dłoń od mojego brzucha i zaśmiała się kiedy Dudu pocałował ją w policzek.
- Macie ustaloną datę ślubu? – Dudu usiadł na fotelu obok kanapy na której siedziałam z Jessicą.
- Rozmawialiśmy o dwudziestym stycznia – wzruszyłam ramionami. Uśmiechnęłam się, kiedy Jessica otworzyła najpierw usta, a potem je zamknęła.
- To za niecały miesiąc. Jak ja wam to zorganizuję? – ściągnęła brwi.
- Nie musisz niczego…
- Muszę – przerwała mi – wszystko rozplanuję i będzie okej. Jutro będę z wami wszystko omawiać.
- Co omawiać? – Justin usiadł na oparciu obok mnie.
- Jessica będzie nam organizować ślub – zaśmiałam się.
- Ale to ma być coś skromnego – szatyn spojrzał na mnie pytającym wzrokiem – prawda?
- Jestem takiego samego zdania – pokiwałam głową i spojrzałam na zawiedzioną Jessicę.
- Ale tak sto osób? – patrzyła się na nas z miną zbitego psa. Widziałam jak Dudu nie może już opanować śmiechu. Dobrze wiedział w co się wpakowaliśmy.
- Myślę że na pięćdziesięciu się zatrzymamy – urwałam jej i poczułam jak Justin łapie mnie za dłoń.
- Chodźmy na górę – uśmiechnął się do mnie.
- To chyba dobry pomysł – z jego pomocą podniosłam się. Jessica próbowała coś nam powiedzieć, ale Dudu zatkał jej usta dłonią.
Justin pomógł mi wejść po schodach trzymając mnie w pasie. Poszliśmy do naszej sypialni gdzie od razu usiadłam w moim obszernym fotelu. Szatyn chwycił gitarę i usiadł na łóżku. Obserwowałam jego ruchy, co chwila zagryzał wargę zerkając na kartkę.
- Mam dla ciebie prezent – spojrzał na mnie, a potem z powrotem na kartkę. Odłożył ją i nie czekając na moją odpowiedź zaczął szarpać struny. – Across the ocea, across the sea starting to forget the way you look at me now. Over the mountains, across the sky, need to see your face, I need to look in your eyes. - poczułam jak w moich oczach zaczynają pojawiać się łzy. Jego słowa dalej płynęły, a ja czułam ile ta piosenka dla mnie znaczy. Nie były to puste słowa, które rzuca się na wiatr. To była obietnica.
Wpatrywałam się w Justina. Nie patrzył na mnie. Jego oczy były przymknięte, co jakiś czas zerkał na swoje dłonie, które sunęły po strunach gitary. Sprawiał wrażenie zamkniętego w sobie, tak jakby chciał przekazać całym sobą to co kryło się wewnątrz jego. Co kryło się w jego sercu.
Przestał grać, a jego oczy skupiły się na mnie. Szybko odłożył gitarę i podszedł do mnie. Kucnął i objął moją twarz dłońmi.
- Kochanie czemu płaczesz? – powiedział z lekką chrypką. Zaśmiałam się i położyłam swoje dłonie na jego dłoniach.
- Bo to było piękne – pochyliłam się i delikatnie pocałowałam go w usta.
- Cieszę się, że podoba ci się piosenka – zagryzł wargę.
- Musisz ją pokazać światu. Jest niezwykła – otarłam policzki, kiedy pomógł mi wstać z fotela. Ściągnął brwi.
- Chciałem, żeby była tylko twoja – objęłam go w pasie i pocałowałam w szyję.
- I będzie, ale ona pomoże wielu ludziom.
________________________________

Nudny, ale za to masakrycznie romantyczny.

Proszę o to, aby każdy z Was kto czyta zostawił w komentarzu po sobie jakikolwiek ślad. Chcę zobaczyć czy jest sens pisać kontynuację czy nie.

Dziękuję, smilelivesinme  

30 komentarzy:

  1. płaczę, mam nadzieje że nie skończysz opowiadania na śmierci Roxany, tylko będziesz je dalej pisać i dojdziemy do 100 rozdziałów i więcej :) uwielbiam takie romantyczne rozdziały i proszę nie wprowadzaj nowej dramy. było by świetnie jakby wzięli ślub, Roxana by urodziła i nie umarła i jakbyś nie kończyła tego opowiadania. masz wielki talent do pisania, czytam dwa twoje opowiadania i przeczytałam to zakończone, wszystkie są świetne. po tym jak je przeczytałam - wnioskuje że bardzo lubisz dramy :)wydaje mi się że w tym opowiadaniu jest ich już za dużo, ale i tak jest świetne :) czekam na nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak oczywiście, ja czytam od początku to opowiadanie, uwielbiam je. Jest świetne, naprawdę dobrze piszesz......... Żebyś kontynuowała jestem w stanie napisać Ci 100 lub 200 komentarzy. I w każdym napiszę to samo ''rozdział jest świetny'' czyli prawdę. Mam nadzieję, że nie skończysz pisać!
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cie. Djfhdcjdjfskfnsfnsjdjfdjsjfjde *___________* to na tyle. *-* czekam na nn.
    @ImPandaxp

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku... nie mogę pogodzić się z myślą, że Roxana może umrzeć. Mam nadzieję, że jej nie uśmiercisz. ;)

    Świetny rozdział. *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście że jest sens pisać kontynuację nawet dla tych paru osób którzy napiszą komentarz pod rozdziałem .Gdy coś się zacznie, myślę że dobrze by było pozostać do końca .Świetny rozdział ; ]

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny! Jak zwykle z reszta. Juz sie nie moge doczekac nastepnego <3

    OdpowiedzUsuń
  7. naprawdę romantyczny rozdział, strasznie mi się podoba :) obstawiam że jeszcze się coś złego wydarzy ale mam nadzieję że dojdzie do tego ślubu. niestety komentują z anonima bo jestem na wyjeździe, virtualangel

    OdpowiedzUsuń
  8. Kooooocham!!!Błagam Cię tylko nie kończ tego opowiadania śmiercią Roxany bo wszyscy tutaj wypłaczemy ocean. Naprawdę uwielbiam to opowiadanie i nawet nie wiem jak mam Ci to powiedzieć, bo przecież czytasz setki komentarzy takich jak ten, ale ja po prostu DZIĘKUJĘ CI ZA TO, ŻE JESTEŚ

    OdpowiedzUsuń
  9. Koooocham!!!Błagam nie kończ opowiadania śmiercią Roxany, bo wszyscy wypłaczemy czytając to ocean. Ubóstwiam Twoje opowiadanie i naprawdę chciałabym Ci podziękować, że prowadzisz tego bloga. Wiem, że pewnie czytasz setki komentarzy takich jak ten, ale chcę żebyś wiedziała, że DZIĘKUJĘ CI ZA TO, ŻE JESTEŚ.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny świetny rozdział dziewczyno masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Chce juz kolejny bombowy i romantyczny kocham ich <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno natknęłam się na twojego bloga i teraz skończyłam czytać wszystkie rozdziały. Jest świetny. Brakowało mi już takiej historii. Wszystko teraz jest podobne do Dangera chorobie sie nudne, więc twoje opowiadanie w 100% przypadło mi do gustu. Czekam na następny rozdział i mam nadzieje, że bedzie ich jeszcze ze sto.
    @Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku to jest takie słoodkie < 3 masz talent !

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko ja cię po prostu kocham! Swoimi rozdziałami poprawiasz mi humor ;) Uwielbiam historię Justina i Roxany! Proszę pisz ją jak najdłużej *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam Twoje opowiadanie! :) jesteś świetną pisarką, serio. Masz ogromny talent. Szkoda by było, gdyby Roxana umarła. Nie uśmiercaj jej tak szybko, proszę, pisz to opowiadanie dalej, kocham je czytać. Umiesz przekazywać emocje w świetny sposób. Uwielbiam, kiedy oni są dla siebie tacy słodcy, zwłaszcza, gdy Justin się nią tak opiekuje. Aż mam motylki w brzuchu ^^ nie zabieraj nam tego :) czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  16. jak zwykle świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  17. czytam :D
    dobry rozdzial, widze ze zalaczyla ci sie funkacja rooomanticoo :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham to jaki jest Justin w tym opowiadaniu. To niesamowite jak idealnie go opisujesz!
    A Rox? Jest ucieleśnieniem dobra :)
    Super blog !

    OdpowiedzUsuń
  19. sialalalalalalalalalalalalalallalalalalalala

    OdpowiedzUsuń
  20. zajebiate pisz dalej czytalam i rycze na prawie kazdym rozdziale bez przyczyny to takie zajebiste opowiadanie<3333


    OdpowiedzUsuń
  21. super nie przestawaj pisać hehe i zapraszam do siebie też mam tych bohaterów justina i victorię :) pozdrawiam love-is-not-dream-kisss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Super blog nie przestawaj pisać :) i zapraszam do siebie tez mam tych bohaterów justina i victorię heh ;) pozdrawiam love-is-not-dream-kiss.blogpsot.xom

    OdpowiedzUsuń
  23. Boże zajebisty rozdział <3 Myślę że nie skończysz na tym że Roxana umarła bo bym tego nie zniosła :( Czekam na nn <3 POZDRAWIAM <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytam to FanFiction, bardzo mi sie podoba ♥

    OdpowiedzUsuń