poniedziałek, 22 lipca 2013

49.

- Idę pod prysznic – wolnym krokiem wyszłam z kuchni, zostawiając Pattie i ciocię same.
- Tylko ostrożnie – usłyszałam za sobą jeszcze głos jednej z nich, ale nie miałam już ochoty zastanawiać się, która to z nich bo oby dwie miały niemal identyczne głosy.
- Dobrze – odpowiedziałam i położyłam dłoń na barierce co miało mi pomóc w spinacze po schodach.
Skierowałam się do sypialni i wyciągnęłam z komody dresowe spodnie i luźną koszulkę na ramiączkach. Z oddzielnej szuflady wzięłam czystą bieliznę, po czym weszłam do łazienki. Najpierw rozebrałam się do samej bielizny i spojrzałam na mój duży brzuch. Nie był proporcjonalny do mojej szczupłej sylwetki. Położyłam na nim dłoń i poczułam ruch dziecka wewnątrz mnie.
- Idziemy się myć kochanie – szepnęłam i uśmiechnęłam się do siebie.
Rozebrałam się z bielizny i włożyłam ją do kosza na brudne ubrania. Ustawiłam dla siebie odpowiednią temperaturę wody i weszłam pod jej strumień. Po prysznicu dokładnie osuszyłam swoje ciało, nasmarowałam się balsamem do ciała i założyłam wcześniej przygotowane ubrania. Rozczesałam moje włosy i związałam je w wysoką kitkę.
Kiedy wyszłam z łazienki ponownie zeszłam na dół i spojrzałam na zegarek. Była ósma, a Justin jeszcze nie wrócił z jego dziadkami.
- Justin jeszcze nie wrócił? – spojrzałam na Pattie, która sprzątała blaty w kuchni.
- Jeszcze nie, ale dzwonił i powiedział że stoi chyba w kilometrowym korku – spojrzała na moment w moją stronę, a zaraz potem wróciła do poprzednich czynności.
Poszłam do salonu gdzie usiadłam na kanapie. Westchnęłam i zaczęłam się bawić palcami. Chciałam zająć czymś swój umysł do przyjazdu dziadków Justina. Obawiałam się tego spotkania bo nigdy wcześniej ich nie spotkałam. Znałam dwójkę jedynie z opowieści Justina. Wiedziałam, że są mili i tyle.
Spojrzałam na swój strój i nie byłam pewna czy rozciągnięte dresy są odpowiednie na pierwsze spotkanie dziadków Justina. Z powrotem poszłam do kuchni i stanęłam przed Pattie ze skrzywioną miną.
- Czy mój strój jest dobry na pierwsze spotkanie dziadków Justina? – kobieta zaśmiała się i mnie przytuliła.
- Moi rodzice będą tobą zachwyceni nawet gdybyś założyła na siebie worek – pocałowała mnie w policzek i spojrzała na moją twarz.
- Nie jestem tego pewna – ściągnęłam brwi i podrapałam po policzku.
- Ja ci to mówię. Chcesz gorącą czekoladę?

Justin

Wsiadłem z powrotem do auta i spojrzałem na rozmawiających ze sobą dziadków. Zatrzasnąłem za sobą drzwi i uruchomiłem silnik auta.
- Przepraszam, że to tak długo trwało – delikatnie się uśmiechnąłem, kiedy napotkałem we wstecznym lusterku wzrok babci.
- Nie trwało to tak długo – usłyszałem baryton dziadka, kiedy wyjechałem z powrotem na główną drogę.
- Po co byłeś w centrum? – obejrzałem się, kiedy zatrzymałem auto na czerwonym świetle.
- Po prezent dla Roxany – automatycznie złapałem się za kieszeń, aby sprawdzić czy aby na pewno nie zgubiłem małego pudełeczka.
- A co takiego jej kupiłeś? – zerknąłem na zielone światło i ruszyłem za sznurem samochodów, które poruszały się nadzwyczaj mozolnie.
- Przekonacie się – na moją twarz wkradł się uśmiech na myśl o reakcji Roxany.
- Nie bądź taki tajemniczy – poczułem na ramieniu dłoń dziadka.
- Sam nie wiem czy to jest na pewno dobry prezent – wzruszyłem ramionami i skręciłem w inną ulicę, aby dostać się na obrzeża miasta.
- Dlaczego? – usłyszałem rozbawiony głos babci. Westchnąłem sam do siebie i spojrzałem w lusterko wsteczne.
- Bo… nie mogę wam powiedzieć bo to ma być dla wszystkich niespodzianka – jęknąłem i kolejny raz skręciłem, udając się na moją dzielnicę.
- Nie możesz po prostu powiedzieć, że jej się oświadczysz? – dziadek mruknął pod nosem, a zaraz potem zachichotał.
- Myślę, że to nie będzie taki zły prezent – babcia pogładziła mnie po ramieniu.
Zaparkowałem auto pod domem i obróciłem się w stronę dziadków.
- A jak się nie zgodzi? – mruknąłem.
- Na pewno się zgodzi, po prostu zrób to odpowiednio – babcia wzruszyła ramionami.
- Jak? Przy wszystkich? – ściągnąłem brwi.
- Skąd, to ma być wasza chwila, a jeżeli zrobisz to przy wszystkich, dziewczyna poczuje dodatkową presję – uśmiechnąłem się do kobiety, na co ta zareagowała śmiechem.
- Weź bądź facet – dziadek wzruszył ramionami i wysiadł z auta. – No idziemy, czy będziemy tutaj siedzieć aż do wigilii? Chcę wreszcie poznać tą twoją wybrankę.

Roxana

- Nareszcie przyjechaliście! – usłyszałam krzyk Pattie pędzącej w stronę drzwi.
Wolno podniosłam się z kanapy i nerwowo zagryzłam wargę. Niepewnym krokiem skierowałam się do holu, do którego właśnie Justin wniósł walizki. Uśmiechnął się do mnie pocieszająco i złapał za dłoń.
- Oni w cale nie gryzą – mruknął i pocałował czubek mojej głowy.
- Ale mogą mnie nie polubić – powiedziałam tak, że tylko on mnie mógł usłyszeć.
- Już cię kochają – wskazał na swoją babcię, która szła uśmiechnięta w moim kierunku. Za nią szedł dziadek Justina, a za nim stała Pattie która pokazała mi kciuki w górę i szeroko się uśmiechnęła.
- Dzień dobry – powiedziałam nerwowo, a starsza kobieta uściskała mnie bez najmniejszych oporów. Zaśmiałam się, kiedy mnie puściła aby oddać mnie w ręce swojego męża, który również mnie przytulił.
- Justin dużo o tobie mówił, ale nie wspominał, że jesteś taka piękna – mężczyzna zaśmiał się, a ja poczułam że moja twarz zaczyna robić się czerwona.
- To takie przereklamowane – kobieta szturchnęła swojego męża, kiedy ja poczułam na talii dłoń Justina – mogłeś po prostu powiedzieć że jest śliczna – w tym momencie poczułam jak moja twarz bucha czerwienią.
- Dziękuję – wymamrotałam niepewnie, na co wszyscy się zaśmiali.
- Ja też się zawsze denerwowałam, kiedy poznawałam rodzinę Brucea – zagryzłam wargę i próbowałam jakoś pozbyć się czerwieni z mojej twarzy, ale nie wychodziło mi to zbytnio dobrze.
- Chodźmy dalej – Pattie uratowała mnie z opresji i popędziła swoich rodziców ruchem dłoni aby poszli dalej. Kiedy zniknęli za ścianą schowałam twarz w klatkę piersiową Justina, a on delikatnie się zaśmiał.
- Jesteś taka słodka – kciukami delikatnie gładził moje plecy, kiedy ja oparłam dłonie na jego klatce piersiowej.
- I czerwona – mruknęłam.
- Ale słodka – ponownie zachichotał. Poczułam jak sprawdza godzinę na zegarku. – Jest już dziewiąta trzydzieści, chyba zaraz pójdziesz spać – spojrzałam na niego zdezorientowanym wzrokiem.
- Od kiedy pilnujesz moich godzin snu? – przewrócił oczami i spojrzał na mnie niedowierzającym wzrokiem.
- Od zawsze – pokręcił głową, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Jesteś niemożliwy – wypuściłam nadmiar powietrza z ust i zaśmiałam się pod nosem.
- Chodźmy chwilę porozmawiać z dziadkami i pójdziesz spać – pociągnął mnie za rękę w stronę salonu z którego dochodziły rozmowy.
Dziadkowie Justina są wspaniałymi ludźmi. Zazwyczaj starsi ludzie zachowują się tak, jakby pochodzili sprzed naszej ery, albo przynajmniej z innej epoki. Bruce i Diane są inni. Mają w sobie coś „współczesnego”. Potrafią doskonale się porozumieć z młodszym pokoleniem.
- Jesteś zmęczona? – Justin spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem, zaraz potem kiedy ziewnęłam.
- Troszeczkę – mruknęłam, na co szatyn wstał z kanapy na której siedzieliśmy. – Ja z Roxaną idziemy na górę – wskazał palcem na schody, a zaraz potem podał mi dłoń. Chwyciłam się jej przez co wstałam bez przeszkód.
- Dobranoc – powiedzieli wszyscy zgodnie, kiedy opuszczaliśmy pomieszczenie.
- Dobranoc – odpowiedziałam równo z Justinem i zaczęłam razem z nim wchodzić po schodach.
W naszej sypialni od razu położyłam się do łóżka, a Justin zaraz znalazł się obok mnie.
- Nie idziesz się myć? – mruknęłam, czując jak moje oczy samoistnie się zamykają.
- Poczekam aż zaśniesz – delikatnie pokiwałam głową i niemal od razu zapadłam w głęboki sen.

Justin

Poczekałem aż Roxana zaśnie i ostrożnie zszedłem z łóżka. Wydostałem się z pokoju i poszedłem do mojego prywatnego studia. Skierowałem się do szafki zamykanej na klucz i wyciągnąłem z niej plik zdjęć i czysty album.

- Czeka mnie długa noc – mruknąłem i wziąłem się do pracy.
__________________________________
długo zastanawiałam się czy wprowadzić wątek zaręczyn, dlatego rozdział jest tak późno.
następny rozdział to kolejna sielnka i następny i jeszcze kolejny i chyba wystarczy.
mam nadzieję, że jeżeli to czytasz zostawisz komentarz z opinią.
peace, smilelivesinme 

14 komentarzy:

  1. jak słodko, aww :*
    rozdział przyjemny, ciepły, czekam na kolejny xx
    @lalalovvv

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodki rozdział !
    Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ; ]

    OdpowiedzUsuń
  3. stafjfjrjjskwdjcirciekkde *.* fjckcjfjjdjckxskcjdjjxke i jeszcze fjjfnhgjcxjefjsjjfjjrjjdskkiew. *!* to na tyle,a zapomniała bym jdjcjfjxskckfjfjdkxxjsjvfr *.*
    @ImPandaxp

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. sweetaśny <3 mam nadzieje, ze Jus sie postara co do zareczyn ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieje że ona przeżyje i wszystko będzie dobrze . Czeka na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. awww, koniec :)
    czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. akhjasksjkjsa mam zgon, kocham ten rozdział i z niecierpliwieniem czekam na następny.
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej! Było prowadzić wątek zaręczynowy! Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału i... zaręczyn! ♥
    Bożee... W 1 dzień przeczytałam wszystkie rozdziały, kocham to opowiadanie! :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Sweet :) tylko proszę nie kończ jeszcze......czekam na nn @mrsBieber1301 <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja kocham tego bloga! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń