- Idę pod
prysznic – wolnym krokiem wyszłam z kuchni, zostawiając Pattie i ciocię same.
- Tylko
ostrożnie – usłyszałam za sobą jeszcze głos jednej z nich, ale nie miałam już
ochoty zastanawiać się, która to z nich bo oby dwie miały niemal identyczne
głosy.
- Dobrze
– odpowiedziałam i położyłam dłoń na barierce co miało mi pomóc w spinacze po
schodach.
Skierowałam
się do sypialni i wyciągnęłam z komody dresowe spodnie i luźną koszulkę na
ramiączkach. Z oddzielnej szuflady wzięłam czystą bieliznę, po czym weszłam do
łazienki. Najpierw rozebrałam się do samej bielizny i spojrzałam na mój duży
brzuch. Nie był proporcjonalny do mojej szczupłej sylwetki. Położyłam na nim
dłoń i poczułam ruch dziecka wewnątrz mnie.
- Idziemy
się myć kochanie – szepnęłam i uśmiechnęłam się do siebie.
Rozebrałam
się z bielizny i włożyłam ją do kosza na brudne ubrania. Ustawiłam dla siebie
odpowiednią temperaturę wody i weszłam pod jej strumień. Po prysznicu dokładnie
osuszyłam swoje ciało, nasmarowałam się balsamem do ciała i założyłam wcześniej
przygotowane ubrania. Rozczesałam moje włosy i związałam je w wysoką kitkę.
Kiedy
wyszłam z łazienki ponownie zeszłam na dół i spojrzałam na zegarek. Była ósma,
a Justin jeszcze nie wrócił z jego dziadkami.
- Justin
jeszcze nie wrócił? – spojrzałam na Pattie, która sprzątała blaty w kuchni.
- Jeszcze
nie, ale dzwonił i powiedział że stoi chyba w kilometrowym korku – spojrzała na
moment w moją stronę, a zaraz potem wróciła do poprzednich czynności.
Poszłam
do salonu gdzie usiadłam na kanapie. Westchnęłam i zaczęłam się bawić palcami.
Chciałam zająć czymś swój umysł do przyjazdu dziadków Justina. Obawiałam się
tego spotkania bo nigdy wcześniej ich nie spotkałam. Znałam dwójkę jedynie z
opowieści Justina. Wiedziałam, że są mili i tyle.
Spojrzałam
na swój strój i nie byłam pewna czy rozciągnięte dresy są odpowiednie na
pierwsze spotkanie dziadków Justina. Z powrotem poszłam do kuchni i stanęłam
przed Pattie ze skrzywioną miną.
- Czy mój
strój jest dobry na pierwsze spotkanie dziadków Justina? – kobieta zaśmiała się
i mnie przytuliła.
- Moi rodzice
będą tobą zachwyceni nawet gdybyś założyła na siebie worek – pocałowała mnie w
policzek i spojrzała na moją twarz.
- Nie
jestem tego pewna – ściągnęłam brwi i podrapałam po policzku.
- Ja ci
to mówię. Chcesz gorącą czekoladę?
Justin
Wsiadłem
z powrotem do auta i spojrzałem na rozmawiających ze sobą dziadków.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi i uruchomiłem silnik auta.
-
Przepraszam, że to tak długo trwało – delikatnie się uśmiechnąłem, kiedy
napotkałem we wstecznym lusterku wzrok babci.
- Nie
trwało to tak długo – usłyszałem baryton dziadka, kiedy wyjechałem z powrotem
na główną drogę.
- Po co
byłeś w centrum? – obejrzałem się, kiedy zatrzymałem auto na czerwonym świetle.
- Po
prezent dla Roxany – automatycznie złapałem się za kieszeń, aby sprawdzić czy
aby na pewno nie zgubiłem małego pudełeczka.
- A co
takiego jej kupiłeś? – zerknąłem na zielone światło i ruszyłem za sznurem
samochodów, które poruszały się nadzwyczaj mozolnie.
-
Przekonacie się – na moją twarz wkradł się uśmiech na myśl o reakcji Roxany.
- Nie
bądź taki tajemniczy – poczułem na ramieniu dłoń dziadka.
- Sam nie
wiem czy to jest na pewno dobry prezent – wzruszyłem ramionami i skręciłem w
inną ulicę, aby dostać się na obrzeża miasta.
-
Dlaczego? – usłyszałem rozbawiony głos babci. Westchnąłem sam do siebie i
spojrzałem w lusterko wsteczne.
- Bo… nie
mogę wam powiedzieć bo to ma być dla wszystkich niespodzianka – jęknąłem i
kolejny raz skręciłem, udając się na moją dzielnicę.
- Nie
możesz po prostu powiedzieć, że jej się oświadczysz? – dziadek mruknął pod
nosem, a zaraz potem zachichotał.
- Myślę,
że to nie będzie taki zły prezent – babcia pogładziła mnie po ramieniu.
Zaparkowałem
auto pod domem i obróciłem się w stronę dziadków.
- A jak
się nie zgodzi? – mruknąłem.
- Na
pewno się zgodzi, po prostu zrób to odpowiednio – babcia wzruszyła ramionami.
- Jak?
Przy wszystkich? – ściągnąłem brwi.
- Skąd,
to ma być wasza chwila, a jeżeli zrobisz to przy wszystkich, dziewczyna poczuje
dodatkową presję – uśmiechnąłem się do kobiety, na co ta zareagowała śmiechem.
- Weź
bądź facet – dziadek wzruszył ramionami i wysiadł z auta. – No idziemy, czy
będziemy tutaj siedzieć aż do wigilii? Chcę wreszcie poznać tą twoją wybrankę.
Roxana
-
Nareszcie przyjechaliście! – usłyszałam krzyk Pattie pędzącej w stronę drzwi.
Wolno
podniosłam się z kanapy i nerwowo zagryzłam wargę. Niepewnym krokiem
skierowałam się do holu, do którego właśnie Justin wniósł walizki. Uśmiechnął
się do mnie pocieszająco i złapał za dłoń.
- Oni w
cale nie gryzą – mruknął i pocałował czubek mojej głowy.
- Ale
mogą mnie nie polubić – powiedziałam tak, że tylko on mnie mógł usłyszeć.
- Już cię
kochają – wskazał na swoją babcię, która szła uśmiechnięta w moim kierunku. Za
nią szedł dziadek Justina, a za nim stała Pattie która pokazała mi kciuki w
górę i szeroko się uśmiechnęła.
- Dzień
dobry – powiedziałam nerwowo, a starsza kobieta uściskała mnie bez
najmniejszych oporów. Zaśmiałam się, kiedy mnie puściła aby oddać mnie w ręce
swojego męża, który również mnie przytulił.
- Justin
dużo o tobie mówił, ale nie wspominał, że jesteś taka piękna – mężczyzna zaśmiał
się, a ja poczułam że moja twarz zaczyna robić się czerwona.
- To
takie przereklamowane – kobieta szturchnęła swojego męża, kiedy ja poczułam na
talii dłoń Justina – mogłeś po prostu powiedzieć że jest śliczna – w tym
momencie poczułam jak moja twarz bucha czerwienią.
-
Dziękuję – wymamrotałam niepewnie, na co wszyscy się zaśmiali.
- Ja też
się zawsze denerwowałam, kiedy poznawałam rodzinę Brucea – zagryzłam wargę i
próbowałam jakoś pozbyć się czerwieni z mojej twarzy, ale nie wychodziło mi to
zbytnio dobrze.
- Chodźmy
dalej – Pattie uratowała mnie z opresji i popędziła swoich rodziców ruchem
dłoni aby poszli dalej. Kiedy zniknęli za ścianą schowałam twarz w klatkę
piersiową Justina, a on delikatnie się zaśmiał.
- Jesteś
taka słodka – kciukami delikatnie gładził moje plecy, kiedy ja oparłam dłonie
na jego klatce piersiowej.
- I
czerwona – mruknęłam.
- Ale
słodka – ponownie zachichotał. Poczułam jak sprawdza godzinę na zegarku. – Jest
już dziewiąta trzydzieści, chyba zaraz pójdziesz spać – spojrzałam na niego
zdezorientowanym wzrokiem.
- Od kiedy
pilnujesz moich godzin snu? – przewrócił oczami i spojrzał na mnie
niedowierzającym wzrokiem.
- Od
zawsze – pokręcił głową, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Jesteś
niemożliwy – wypuściłam nadmiar powietrza z ust i zaśmiałam się pod nosem.
- Chodźmy
chwilę porozmawiać z dziadkami i pójdziesz spać – pociągnął mnie za rękę w
stronę salonu z którego dochodziły rozmowy.
Dziadkowie
Justina są wspaniałymi ludźmi. Zazwyczaj starsi ludzie zachowują się tak, jakby
pochodzili sprzed naszej ery, albo przynajmniej z innej epoki. Bruce i Diane są
inni. Mają w sobie coś „współczesnego”. Potrafią doskonale się porozumieć z
młodszym pokoleniem.
- Jesteś
zmęczona? – Justin spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem, zaraz potem kiedy ziewnęłam.
-
Troszeczkę – mruknęłam, na co szatyn wstał z kanapy na której siedzieliśmy. –
Ja z Roxaną idziemy na górę – wskazał palcem na schody, a zaraz potem podał mi
dłoń. Chwyciłam się jej przez co wstałam bez przeszkód.
-
Dobranoc – powiedzieli wszyscy zgodnie, kiedy opuszczaliśmy pomieszczenie.
-
Dobranoc – odpowiedziałam równo z Justinem i zaczęłam razem z nim wchodzić po
schodach.
W naszej
sypialni od razu położyłam się do łóżka, a Justin zaraz znalazł się obok mnie.
- Nie
idziesz się myć? – mruknęłam, czując jak moje oczy samoistnie się zamykają.
-
Poczekam aż zaśniesz – delikatnie pokiwałam głową i niemal od razu zapadłam w
głęboki sen.
Justin
Poczekałem
aż Roxana zaśnie i ostrożnie zszedłem z łóżka. Wydostałem się z pokoju i
poszedłem do mojego prywatnego studia. Skierowałem się do szafki zamykanej na
klucz i wyciągnąłem z niej plik zdjęć i czysty album.
- Czeka
mnie długa noc – mruknąłem i wziąłem się do pracy.
__________________________________
długo zastanawiałam się czy wprowadzić wątek zaręczyn, dlatego rozdział jest tak późno.
następny rozdział to kolejna sielnka i następny i jeszcze kolejny i chyba wystarczy.
mam nadzieję, że jeżeli to czytasz zostawisz komentarz z opinią.
peace, smilelivesinme
Podoba mi sie ;)
OdpowiedzUsuńjak słodko, aww :*
OdpowiedzUsuńrozdział przyjemny, ciepły, czekam na kolejny xx
@lalalovvv
Słodki rozdział !
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ; ]
stafjfjrjjskwdjcirciekkde *.* fjckcjfjjdjckxskcjdjjxke i jeszcze fjjfnhgjcxjefjsjjfjjrjjdskkiew. *!* to na tyle,a zapomniała bym jdjcjfjxskckfjfjdkxxjsjvfr *.*
OdpowiedzUsuń@ImPandaxp
Świetny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńIsKsobojwks słooodkoo ! ♥
OdpowiedzUsuńsweetaśny <3 mam nadzieje, ze Jus sie postara co do zareczyn ! :D
OdpowiedzUsuńsłodki ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że ona przeżyje i wszystko będzie dobrze . Czeka na nn <3
OdpowiedzUsuńawww, koniec :)
OdpowiedzUsuńczekam na nn :)
akhjasksjkjsa mam zgon, kocham ten rozdział i z niecierpliwieniem czekam na następny.
OdpowiedzUsuń@nastiily
Ej! Było prowadzić wątek zaręczynowy! Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału i... zaręczyn! ♥
OdpowiedzUsuńBożee... W 1 dzień przeczytałam wszystkie rozdziały, kocham to opowiadanie! :3
Sweet :) tylko proszę nie kończ jeszcze......czekam na nn @mrsBieber1301 <3
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tego bloga! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuń