sobota, 21 września 2013

56.


56.

- Moja głowa – jęknąłem otwierając oczy. Wieczór kawalerski zdecydowanie był szalony.
Rozejrzałem się dookoła i swój wzrok zatrzymałem na Roxanie, która siedziała przy biurku i coś pisała.
- Dzień dobry – odwróciła się w moją stronę, próbując powstrzymać śmiech.
- Ciii… - przyłożyłem palec do ust, dając jej znak, aby mówiła ciszej.
- Wodę masz na stoliku – wskazała głową, na szklankę stojącą na szafce nocnej. Obok niej leżała też aspiryna. Wziąłem dwie tabletki i popiłem je całą zawartością szklanki.
- Przypomnij mi następnym razem, żebym nie szedł na żadną imprezę z Dudu, okej? – jęknąłem. Dziewczyna podeszła do mnie i usiadła na brzegu łóżka. Gładziła mnie po głowie, tak jak matka gładzi dziecko kiedy ono jest chore.
- Okej – uśmiechnęła się. – Idź weź zimny prysznic, to ci pomoże – pocałowała mnie delikatnie w usta gdy usiadłem. Westchnąłem, kiedy spojrzała znacząco na drzwi łazienki.
Półprzytomny wszedłem pod prysznic zimnej wody. Kiedy uznałem, że to już koniec prysznica, uświadomiłem sobie iż jutro biorę ślub.
- Cholera – przejechałem dłonią po twarzy. Jednak zaraz potem uśmiechnąłem się, uświadamiając sobie z kim biorę ślub.
Roxana była dla mnie aniołem. Kimś zesłanym z nieba, kto może cię ochronić od wszystkiego. Jednak była niezwykle kruchym aniołem, którego trzeba chronić. Kiedy ona stała się moim aniołem, ja równocześnie stałem się jej strażnikiem od niebezpieczeństw. Ona spełniała swoje zadanie, ja często zawodziłem.
- Justin żyjesz tam jeszcze? – głos Roxany wyrwał mnie z zamyśleń. Uświadomiłem sobie, że w tym czasie zdążyłem się ubrać.
Wyszedłem z łazienki i uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzień dobry – przytuliłem do siebie dziewczynę i pocałowałem w usta.
- Prysznic pomógł? – mruknęła przez pocałunek.
- Bardzo – uśmiechnąłem się. Oddaliła ode mnie swoją twarz i przyjrzała mi się.
- Będziesz coś jadł? Bo musimy jechać z Jessicą na plażę zobaczyć jak to wszystko będzie ostatecznie wyglądać.
Ściągnąłem brwi i kiwnąłem posłusznie głową.
- Za ile jedziemy?
- Za około godzinę wyjedziemy. Jutro rano musimy jechać do hotelu i tam będziemy się przygotowywać i zobaczymy się punkt druga pod ołtarzem – pogładziłem jej zaróżowione policzki.
- Od jutra będziesz tylko i wyłącznie moja – pocałowałem ją w czoło, na co zachichotała. Wtuliła się we mnie i oparła głowę na ramieniu.
- Ta w białej sukience to będę ja – mruknęła mi w ramię.
- Chyba cię rozpoznam – ponownie cmoknąłem ją w czoło i złapałem za dłonie. – Idziemy na dół? – spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- Chodźmy – uśmiechnęła się delikatnie i wolnym krokiem ruszyliśmy na dół.
W kuchni nikogo nie było, jedynie karteczka że Pattie i Kristen pojechały czegoś dopilnować. Zjedliśmy z Roxaną śniadanie i poszliśmy do auta.
- Masz wszystko? – dziewczyna ściągnęła brwi i spojrzała na mnie znad dachu auta.
- Tak – kiwnąłem głową, sprawdzając czy mam w kieszeni dokumenty. – Jedziemy? – nie odpowiedziała tylko ostrożnie wsiadła do auta. Wyjechałem spod domu, ostrożniej niż zwykle rozglądając się po ulicy.
- Boisz się? – usłyszałem jej zgłuszony głos.
- Czego? – zerknąłem na nią bokiem.
- Jutra – wzruszyła ramionami i odwróciła głowę w bok przyglądając się widokom za oknem.
- A mam się bać? – zaśmiałem się i odnalazłem jej dłoń, którą chwyciłem.
- Nie wiem – spojrzała na mnie i ścieśniła uścisk. – Ale ja się cieszę – uśmiechnęła się łagodnie.
- Ja też – przyłożyłem jej dłoń do ust i czule pocałowałem na co zachichotała. – Kocham cię jak wariat, wiesz? – westchnąłem.
- Ja ciebie równie mocno – nachyliła się i pocałowała mnie w policzek.
Do końca drogi żadne z nas się nie odzywało. Kiedy podjechaliśmy pod hotel, w którym miał się odbyć ślub, nie wiadomo z jakich powodów zacząłem się denerwować.
Przełknąłem ślinę i razem z Roxaną, weszliśmy w otoczeniu fotoreporterów do budynku.
- Cześć! – Jessica uściskała entuzjastycznie najpierw mnie, a potem Roxanę. Potem gdzieś pobiegła krzycząc do jakiegoś faceta.
- Współczuję im – zaśmiałem się.
- Ja też – brunetka zawtórowała mi i zaczęła kogoś szukać wzrokiem.
- Kogo szukasz? – obejrzałem się dookoła szukając kogoś szczególnego.
- Dudu, pewnie Jessica go maltretuje – mruknęła. Po kilku sekundach odnaleźliśmy go niosącego ogromny wazon.
- Cześć – uśmiechnął się, kiedy odstawił wazon na miejsce. – Nie ma tutaj Jessicy? – rozejrzał się dookoła.
- Nie, poszła gdzieś – wzruszyłem ramionami.
- Niech ta szopka już się skończy – jęknął opuszczając bezradnie ramiona. – Jutro tak się nachlam, żeby o tym wszystkim zapomnieć – spojrzał na Roxanę, która zmrużyła oczy.
- Ale musisz mnie odprowadzić po prostej do ołtarza, a potem to rób co chcesz – wszyscy się zaśmialiśmy, kiedy Jessica podeszła do nas.
- Dudu czekam na wazon – powiedziała do niego oskarżycielskim tonem. Oboje z Roxaną powstrzymywaliśmy śmiech.
- Już idę – jęknął i ponownie wziął wazon. Po kilku sekundach zniknął za drzwiami, które prowadziły do pomieszczenia gdzie miała się odbyć ceremonia.
- Idźcie, a ja już tylko dopracuję szczegóły – uśmiechnęła się i znowu odeszła.
- Idziemy? – włożyłem jedną dłoń do kieszeni, a drugą splotłem nasze palce.
- Chodźmy zobaczyć – ruszyła pierwsza. Poszedłem za nią, a po chwili wyrównałem kroku.
Popchnąłem drzwi i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
- Ślicznie – szepnęła Roxana i położyła głowę na moim ramieniu.
Jessica jednak przeszła samą siebie. Biały wystrój dawał niesamowite wrażenie. Biały dywan, krzesła, ołtarz i szaty tworzyły piękną całość.
- Jutro dojdą świeże kwiaty i wszystko będzie lepiej wyglądać – Jessica znowu pojawiła się obok nas ze swoją paplaniną. Jednak chyba ani ja, ani Roxana nie zwracaliśmy na nią uwagi. Chłonęliśmy elegancki i skromny wystrój pomieszczenia.
- Ślicznie – brunetka, odpowiedziała na coś swojej przyjaciółce i delikatnie ją przytuliła.
- A tobie Justin? – domyśliłem się, że pytała się nas czy wystrój przypadł nam do gustu.
- Jest lepiej niż myślałem – uśmiechnąłem się i rozejrzałem po pomieszczeniu. – Chyba musimy już jechać – objąłem delikatnie Roxanę.
- Sukienka już jest w pokoju? – brunetka spojrzała na Jessicę.
- Tak, wszystko już jest gotowe. Idźcie się wyspać do domu, bo jutro o piątej robię wam pobudkę – pogroziła nam palcem na co prychnąłem lekceważąco, a Roxana się zaśmiała.
- Ty go chyba nigdy nie budziłaś – przewróciła oczami.
- Nie wierzysz we mnie? – blondynka założyła dłonie na piersi.
- Wierzę – pokazała przyjaciółce zaciśnięte kciuki, kiedy wychodziliśmy z pomieszczenia. Następnie pomachała jej, a ja kiwnąłem głową na pożegnanie.
Reszta dnia minęła niczym pół sekundy. Mimo, że cały dzień leżałem z Roxaną w łóżku to miałem wrażenie, że to nie ja jutro się żenię tylko jakiś mój przyjaciel.
- Cześć stary! – Christian stanął w progu mojego domu. Zaśmiałem się na jego widok i przytuliłem po bratersku. – No to jutro się żenisz nie? – szturchnął mnie w ramię.
- Na to wygląda – rozłożyłem ręce. – A gdzie masz partnerkę – zacząłem go przekomarzać.
- Pojawi się jutro – zaśmiał się szeroko. – Gdzie masz Roxanę? Już ci uciekła? – uniósł do góry brwi.
- Jest na górze – wskazałem dłonią na schody.

- A więc, idę przywitać przyszłą panią Bieber.
______________________________

Jedno słowo. Beznadzieja.

14 komentarzy:

  1. Nie prawda, jest super :) Już się doczekać nie mogę następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super. Bardzo super. Czekam. <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Musi się wszystko zakończyc szczęśliwie. Musi. Muszą być razem na zawsze. :) czekam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest swietny tym bardzie ze caly t o punkt widzenia.jussa czekam na nn :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!!!! Kocham,,

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka beznadzieja, Dziewczyno to jest świetne, Koooooocham to i Kooooooocham Ciebie za to xxxxx
    Tylko niech to się skończy szczęśliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG *.* Jaki cuuudny! Już nie mogę doczekać się ślubu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojenyy, już jutro ślub. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a najbardziej nie mogę się doczekać porodu! CZEEKAM NIECIEPRLIWIE
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie prawda,rozdział jest świetny i jeżeli TO nazywasz beznadzieją to pisz tak dalej.Dobrze piszesz,nie ma się do czego przyczepić i ogólnie jest moim zdaniem w porządku.Trochę więcej wiary w siebie a będzie dobrze :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.Ciekawa jestem jak wyjdzie ten ślub no i czy Roxan przeżyje ten poród.Dużo weny życzę xD

    OdpowiedzUsuń
  10. we, bo ja tu umrę..... jak ja się boję o nią...... aż mi się płakać chce! ;( btw to oni są taaaaaaaaaaaaaacy słodcy <3333333333333333 awwwwwwwwwww nie mogę się doczekać ich ślubu! jdchsdgkchdgskgaskcf *____________* @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny <3 informuj mnie na bierząco proszę ;] @JBieberowa

    OdpowiedzUsuń