sobota, 7 września 2013

55.

- Kolejne potwierdzenia przybycia na ślub – usłyszałem radosny głos Roxany. Usiadłem obok niej na łóżku i spojrzałem w ekran laptopa.
- Podaj dłoń – wyciągnąłem do niej swoją. Zaśmiała się i podała mi dłoń. Ze stolika wziąłem komórkę i zrobiłem zdjęcie naszych dłoni.
- Po co ci to zdjęcie? – zerknęła na wyświetlacz.
- Dodam na instagrama – wzruszyłem ramionami.
Beliebers wiedzieli o wszystkim. Nagrałem filmik i dodałem na konto „kidrauhl”. Byli w szoku, jednak zupełnie im się nie dziwię. Część była zła, a druga szczęśliwa. Liczyłem się z tym że wszystkich raniłem, dlatego starałem się dokumentować dla nich każdy szczegół mojego życia.
Załadowałem zdjęcie na instagrama i dodałem podpis: Tydzień #wielkidzień #podekscytowany.
W natychmiastowym tempie pojawiły się komentarze. Było kilka negatywnych, jednak większość pisała, że też nie może się doczekać tego dnia i cieszy się razem ze mną.
- Kolejne – brunetka niemal zapiszczała z podekscytowania. – Jeszcze tylko jedna para i to już wszyscy – zamknęła laptopa i przykryła się kocem. – Dodałeś zdjęcie? – delikatnie nachyliła się do przodu. Przysunąłem się do niej tak aby mogła oprzeć głowę o moje ramię.
- Tak – pokazałem jej komórkę.
- Podekscytowany? – zachichotała. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- A miałem napisać że mam ochotę umrzeć ze strachu? – pocałowałem czubek jej głowy. Mruknęła coś niezrozumiale przez śmiech i przeglądała komentarze pod zdjęciem.
Oparłem głowę i myślałem jak to będzie. Roxana z dnia na dzień jest coraz słabsza. Za dwa tygodnie ma się odbyć cesarskie cięcie, jeżeli po drodze nie będzie żadnych komplikacji. W tej chwili na mojej głowie jest zbyt dużo.
Sam nie wiem co się ze mną dzieje. Zaczynam myśleć, że to dziecko jest większym problemem niż błogosławieństwem. Przez całe zamieszanie z ciążą straciłem kontakt z Chrisem z który był moim najlepszym przyjacielem. Sam nie wiem jak to się stało. Słyszałem że wrócił do Atlanty i tam teraz mieszka.
- Roxana czy moglibyśmy zaprosić Chrisa na nasz ślub? – mruknąłem. Dziewczyna uniosła się i zmrużyła oczy przez moment.
- Nie zaprosiłeś go? – spojrzała na mnie zdziwiona.
- Zapomniałem – zmieszałem się. Brunetka zaśmiała się i chwyciła moją dłoń.
- Idź do niego zadzwonić – poklepała mnie po dłoni. Ucałowałem ją w usta i wyszedłem na szklaną werandę przy naszej sypialni.
Drewniana podłoga zapiszczała pod moim ciężarem. Wziąłem głęboki oddech i odszukałem numeru przyjaciela w kontaktach. Niepewnie nacisnąłem zieloną słuchawkę. Odetchnąłem z ulgą, kiedy usłyszałem sygnał.
- Justin? – niski głos odezwał się w słuchawce. Uśmiechnąłem się przypominając sobie jak brzmiał, kiedy ostatni raz go słyszałem.
- Cześć, co u ciebie słychać? – nie wiedziałem czy jest to odpowiednie pytanie. Ale chyba nie było.
- Jestem zdziwiony, że dzwonisz. Długo się nie odzywaliśmy i sporo się zmieniło – westchnąłem i uniosłem głowę do góry, spoglądając na pnące się rośliny.
- Tak, wiem. Przepraszam, że nie dzwoniłem. Trochę mi głupio – mruknąłem. Usłyszałem jego stłumiony śmiech.
- Miałeś ważniejsze zajęcia – powiedział, a ja mogłem się założyć że uśmiecha się teraz swoim typowym „wyrozumiałym” wyrazem.
- Ale to mnie jednak nie usprawiedliwia – mruknąłem. Schowałem dłoń do kieszeni i bawiłem się drobnymi, które w niej były.
- Ale zadzwoniłeś i to się liczy – usłyszałem jego śmiech. Sam się zaśmiałem.
- Dzwonię w pewnej sprawie – spojrzałem na czubki moich butów. – Chciałbym zaprosić cię na mój i Roxany ślub za tydzień, jeżeli chcesz możesz z kimś przyjść – mimowolnie uśmiechnąłem się do słuchawki, przypominając sobie nieśmiałość Chrisa.
- Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że będziesz brał ślub z Roxaną Dunks to chyba odesłałbym go do dobrego psychiatry – zaśmiał się. – Jasne że przyjdę – powiedział po chwili ciszy.
- Sam? – zacząłem go przedrzeźniać.
- Jeżeli Eva się zgodzi to niestety nie – odpowiedział mi cwaniackim tonem.
- Czyli nie odpoczywałeś.
- A miałem? – zaśmiał się. Spojrzałem na Roxanę przez szklane drzwi, która siedziała zniecierpliwiona na łóżku.
- Muszę wracać do Roxany. Przyjedź w sobotę przed ślubem, przenocujemy was – dałem nacisk na ostatnie słowo.
- Okej, na razie – odpowiedział.
- Do zobaczenia – rozłączyłem się. Wsunąłem telefon do kieszeni dresowych spodni i wróciłem do pokoju.
- I co? – nie zdążyłem zamknąć drzwi, a już ciekawski głos Roxany dobiegł moich uszu.
- Przyjeżdża – uśmiechnąłem się szeroko i zająłem moją poprzednią pozycję.
- Sam?
- Może przyjedzie z jakąś Evą – wzruszyłem ramionami.
- Co mówił? – zaśmiałem się.
- Nic specjalnego – gładziłem jej dłoń, bawiąc się naszymi palcami.
- No powiedz! – zaśmiała się i wbiła mi łokieć w brzuch.
- Nie bij mnie – zgiąłem się w pół udając konającego. Nachyliła się nade mną i pocałowała w policzek.
- Przepraszam – mruknęła skruszona. Tym razem pocałowała mnie w nos, a ja wolno podniosłem się wydając z siebie jęki.
- Umieram – wydusiłem z siebie – uderzyłaś mnie w mój czuły punkt – powstrzymując śmiech, opadłem na łóżko i zamknąłem oczy zagryzając usta.
- Przepraszam, Justin, nie żartuj sobie – usłyszałem jej głos bliski płaczu. Otworzyłem oczy i zacząłem się śmiać. Spojrzała na mnie groźnie i odwróciła się do mnie plecami.
- Chciałem sobie po prostu zażartować – objąłem ją ramionami i pocałowałem w policzek.
- To nie było śmieszne – burknęła. Trąciłem nosem jej szyję i złożyłem w tym miejscu pocałunek.
- Przepraszam kochanie. Już więcej tak nie będę robić – zaśmiałem się, a Roxana obróciła się do mnie przodem.
- Na serio mnie przestraszyłeś – jęknęła.
- A ty na serio myślałaś, że mam jakiś „słaby punkt”? – przewróciłem oczami.
- A nie masz? – uniosła brwi i uśmiechnęła się nonszalancko.
- Nie mam – pokręciłem przecząco głową.
- Jestem pewna że masz.
- Udowodnij – rzuciłem jej wyzwanie, a ona zbliżyła się do mnie i zaczęła delikatnie muskać moje usta. Chciałem pogłębić pocałunek, ale ona zdecydowanie na to nie pozwalała. Co chwila odsuwała usta. Jęknąłem na jej zachowanie.
- Przestań – mruknąłem.
- Przyznaj że masz słaby punkt – wsadziła mi palec w klatkę piersiową.
- Okej, ty jesteś moim słabym punktem – uśmiechnąłem się, a wtedy ona położyła dłonie na mojej szyi i pozwoliła się pocałować. Delikatnie przejechałem językiem po jej dolnej wardze, „prosząc” o wstęp do środka.
Wolno rozchyliła usta, a ja wsunąłem tam język. Błądziłem po jej podniebieniu i szukałem jej języka aby w końcu mogły one stoczyć walkę o dominację. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie, a jej głowa wtuliła się w moją szyję.
- Jesteś zdecydowanie moim słabym punktem – zaśmiałem się delikatnie.
- A ty moim – mruknęła. – Raczej wy – poprawiła się, a ja nerwowo odchrząknąłem. Nie wiadomo z jakich powodów ostatnio bardzo często nerwowo reagowałem na każdą wzmiankę o dziecku.
Przez dłuższy moment nie odżywaliśmy się do siebie, aż moją uwagę przykuł zegar wiszący na ścianie. Było już po dziesiątej wieczorem, a jutro rano jedziemy na wizytę kontrolną.
- Chyba pora szykować się spać – delikatnie pociągnąłem Roxanę za ramiona i spojrzałem w jej zaspane oczy.
- Jutro rano wezmę prysznic – jęknęła.
- Wstaniesz o szóstej? – uniosłem brwi do góry.
- Yhym – półprzytomnie pokiwała głową, a ja wziąłem jej dresy z fotela.

- Przebierzemy cię – zaśmiałem się na półświadome ruchy dziewczyny, która położyła się na łóżku. – Wstawaj – pociągnąłem ją za dłonie. Pomogłem zmienić jej koszulkę, a potem spodnie. Następnie ułożyłem ją w łóżku i przykryłem kołdrą. Zanim się zorientowałem smacznie spała, a ja poszedłem wziąć prysznic, który zrelaksował mnie po całym dniu.
_________________________________

Taki krótki i słodki.
Postaram się jakoś uporządkować mój grafik w tym tygodniu i długość rozdziałów wróci do normy.
Mimo, że mnie zawodzicie i nie komentujecie to was kocham. Chociaż coraz częściej się zastanawiam czy jest sens ciągnąć bloga jak najdłużej.
pozdrawiam, believux.

8 komentarzy:

  1. Swietny czekam na nastepny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny. Justin niestety czuje nienawiść do dziecka :( oby wszystko się ułożyło. Czekam na kolejny. @Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział może i krótki, ale za to bardzo dobry i aż chce się więcej <3 Kocham Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. sweeeeeeeeeeeeeeeeeeeet <3 cudownie piszesz i nie przejmuj się małą liczbą komentarzy ja zawsze będę czytać ! <33

    OdpowiedzUsuń
  5. ooooo *.* Już nie mogę się doczekać ślubu i porodu :D Rozdział jak zawsze idealny !

    OdpowiedzUsuń
  6. nie możesz skończyc z pisaniem tego bloga, jesteś juz tak daleko, na prawdę czytam dużo tłumaczeń i opowiadań.
    część z tych opowiadan zostaje albo zawieszona -.- albo tłumaczące dziewczyny po prostu usuwają bloga.Bo albo hejty albo coś. -.- Duzo czytam, i duzo mam takze nie skonczonych opowiadan,bo ,,ktoś,, je usunął. Powinnaś skończyc to co zaczełaś. :) Pozdrawiam.
    PS.twoje rozdziały są swietne <3

    OdpowiedzUsuń