niedziela, 17 lutego 2013

39.


Przetarłem leniwe oczy i spojrzałem się w bok. Uśmiechnąłem się sam do siebie, widząc Roxanę, która spała obok mnie. Pocałowałem ją w czoło i ostrożnie wstałem z łóżka. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej granatowe rurki i szarką koszulkę. Z komody wyciągnąłem świeże bokserki i ruszyłem pod prysznic.
Kiedy osuszyłem ciało, ubrałem na siebie bieliznę, a następnie zaczesałem włosy do góry jak to miałem w zwyczaju. Utrwaliłem je żelem do włosów i założyłem na siebie resztę mojej garderoby. Wyszedłem z łazienki i podszedłem do łóżka, gdzie spała Roxana.
- Pobudka – cmoknąłem ją w czoło. Ona przeciągnęła się i spojrzała na mnie uśmiechnięta.
- Cześć – zamruczała i wolno podniosła się z łóżka. – Która godzina?
Wzrokiem odszukałem zegarka i odczytałem godzinę.
- Dziewiąta – powiedziałem.
- Za dwie godziny musimy być u lekarza – zeszła z łóżka i poszła do łazienki. Po około godzinie wyszła z niej w wczorajszych ubraniach. – Musimy jechać do mnie do domu na chwilkę bo muszę się przebrać. Potem od razu pojedziemy do doktora – cmoknąłem ją w policzek i zszedłem za rękę na dół. Poinformowałem moją mamę, że wychodzę, a Roxana pożegnała się z Pattie.

- Wyniki pani Roxany Dunks – starsza kobieta wyczytała na głos nazwisko Roxany. Ta zerwała się z krzesełka i podeszła po wyniki. Kobieta powiedziała coś do brunetki po cichu, na co Roxana delikatni uśmiechnęła się.
- Musimy iść do ginekologa. Pan kardiolog już tam na nas czeka z wynikami – dziewczyna powiedziała niemrawo i chwyciła torebkę z krzesełka. Splotłem nasze dłonie i spojrzałem się na jej bladą twarz.
- Co się dzieje? – spytałem, kiedy wsiadaliśmy do windy.
- Nic. Sama nie wiem – szepnęła i wlepiła wzrok w czubki swoich butów. Wysiedliśmy z windy i od razu skierowaliśmy się do lekarza Roxany.
- Wejść z tobą? – spojrzałem na nią przed drzwiami.
- Tak – mocniej chwyciła moją dłoń.
Otworzyłem przed nią drzwi i wpuściłem do środka. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, rozmowa dwójki lekarzy od razu ucichła.
- Dzień dobry – przywitałem się z Roxaną jednocześnie. Starsza kobieta uśmiechnęła się do nas i wskazała dłonią na krzesełka przed biurkiem, dając nam znak abyśmy usiedli.
- Dostałam badania i przedyskutowałam je z doktorem – kobieta wskazała głową na mężczyznę stojącego obok niej. – Okazało się że chorujesz na przerost przystawki. Choroba ta powoduje, że twoja przystawka nie domyka się do końca. Ma ona różne stopnie zaawansowania, jednak tobie przydarzył się najcięższy – spojrzałem się spanikowany na kobietę. Patrzyła raz na mnie, raz na Roxanę smutnym wzrokiem. Zaraz potem skupiłem się na doktorze, który robił to samo co kobieta.
- Co to oznacza? – usłyszałem cichy głos Roxany obok mnie. Spuściłem głowę i zacząłem się modlić w myślach.
- Pani rokowania nie są dobre. W pani stanie nie mona przyjmować żadnych leków, które mogłyby pani pomóc wygrać chorobę. Jedynie te które będzie pani mogła przyjmować, to leki na wzmocnienie. Naprawdę ciężko mi to mówić, ale musi pani wybrać: albo pani, albo dziecko – zaciągnąłem duży haust powietrza. Dwie postacie w białych fartuchach, patrzyły na mnie i na Roxanę ze współczuciem.
Spojrzałem się spanikowany na dziewczynę, która była opanowana. Patrzyła się tępym wzrokiem na starszą kobietę i machinalnie ściskała moją dłoń.
- Czy mam jakieś szanse na przeżycie, jeżeli zdecyduję się urodzić dziecko? – powiedziała pół szeptem. Jej głos zdradzał w jakim była stanie. Łamał się co drugie słowo.
- Są, ale niewielkie – Roxana wstała, a ja za nią. – Chciałam się umówić na następną wizytę – wstrzymałem oddech. Chciałem coś powiedzieć, ale nie potrafiłem. Nie wiedziałem co narodziło się właśnie w jej głowie.
- W jakim celu? – kobieta spojrzała na mnie ze współczuciem, a ja miałem ochotę zacząć krzyczeć.
- Wizyta kontrolna – dziewczyna wyrecytowała jak pacierz.
- Proszę to przemyśleć – w końcu odezwał się wysoki mężczyzna.
- Dziękuję za radę. Do widzenia – Roxana wyszła szybkim krokiem z pomieszczenia, a ja za nią. Niemal biegła przez korytarz do windy.
- Roxana! Roxana zaczekaj! – chwyciłem ją za rękę i obróciłem w moja stronę. – Co ty wyprawiasz? – niemal warknąłem.
- Zawieź mnie do domu – powiedziała półprzytomna.
- Możesz odpowiedzieć na moje pytanie? – powiedziałem tym samym tonem głosu co poprzednio.
- Zawieź mnie do domu! – krzyknęła, a ludzie wokoło nas spojrzeli w naszym kierunku.
- Dobrze, chodź – pociągnąłem ją w stronę windy. Wyszła pierwsza i kontynuowała swój pęd, aż do auta. W duszy dziękowałem Bogu, że wokoło nas nie roiła się banda fotoreporterów.
Wsiadłem do auta i oparłem ręce na kierownicy, a na nich głowę.
- Czemu to zrobiłaś? – wymamrotałem pod nosem.
- Co? – usłyszałem jej załamany głos.
- Zdecydowałaś – wyprostowałem się i spojrzałem na jej nieprzytomną twarz.
- A podjąłbyś inną decyzję? – kontynuowała swój ton głosu. Brzmiała identycznie u lekarza, jak i teraz.
- Może – machinalnie odpaliłem auto i ruszyłem w stronę domu Roxany. Wysiadłem razem z nią i odprowadziłem pod same drzwi jej pokoju.
- Chcę zostać sama – wyszeptała i zamknęła mi drzwi przed nosem. – Jedź do domu – usłyszałem jeszcze.
Nie kontrolując swojego zachowania, jak maszyna wykonywałem polecenia dziewczyny. Poszedłem do auta, odpaliłem i pojechałem do domu. Kiedy zamknąłem za sobą drzwi zaniosłem się głośnym szlochem. Mama wybiegła z kuchni i spojrzała na mnie spanikowana.
- Co się stało? – obięła mnie swoim wątłym ramieniem i pomogła dojść do kanapy.
- Roxana… ona może umrzeć – mówiłem monosylabami. Kobieta spojrzała się na mnie przerażona.
- Jak to?
- Nie chcę o tym mówić – otarłem policzki i ruszyłem do swojego pokoju. Nie chciałem aby tak się to potoczyło. Nie teraz, kiedy wszystko zaczynało się układać.

Roxana.

Usiadłam na łóżku i po prostu zaczęłam płakać. Czyli mój czas jest wyznaczony? To dziwne uczucie, kiedy znasz datę własnej śmierci. Jednak dla mnie to jest jasne, że wybiorę dziecko, nie siebie.
Nie rozumiem Justina. Jak on może myśleć, że mogłabym zrezygnować z dziecka? Ta mała istota nie jest niczemu winna. Tym bardziej tego, że muszę chodzić po cienkiej krawędzi pomiędzy życiem, a śmiercią.
- Roxana coś się stało? – ciocia weszła do pokoju. Nawet nie słyszałam kiedy zapukała. Podeszła do mnie i usiadła obok. Nie chciałam jej mówić, ale musiałam.
- Ja jestem chora na serce – wychlipałam i wtuliłam się w kobietę.
- Przecież to nie koniec świata, na pewno jakoś cię wyleczą – spojrzałam się błagalnym wzrokiem na ciocię. Ta zrobiła się blada, a w jej oczach pojawiły się łzy. – Prawda?
- Nie ciociu. Pani doktor kazała mi wybierać, albo ja, albo dziecko – szepnęłam. Po policzkach kobiety zaczęły płynąć łzy.
- Tak mi przykro – przytuliła mnie do siebie.
- Ciociu ja urodzę to dziecko – powiedziałam niepewnie. Kobieta spojrzała się na mnie zszokowana.
- Ale, Roxana, jesteś tego pewna?
- Czy wy wszyscy musicie się mnie pytać o to samo?! Tak jestem pewna! – wrzasnęłam.
- Ja przepraszam, ale nie wyobrażam sobie tego, że poświęcisz swoje życie dla dziecka. Jutro pojadę i porozmawiam z twoim lekarzem – ciocia wstała i uśmiechnęła się do mnie smutnie – to i tak będzie tylko i wyłącznie twoja decyzja.
________________________________

Rozdział nie pojawi się w najbliższy weekend (tak jak prawie zawsze) ponieważ wyjeżdżam na ferie. Przy dobrej wenie rozdział będzie w poniedziałek/wtorek.

14 komentarzy:

  1. Ja na miejscu Roxany podjęłabym taką samą decyzję. Nie zrezygnowałabym z dziecka. Ale mam nadzieję, że jakoś to będzie. Czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. meega ♥
    czekam z niepokojem. opowiadanie na którym ZAWSZE ryczę ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. jeju *.*
    nie moge się doczekać następnego rozdziału *.* jestem taka ciekawa jak to dalej się potoczy.... mam nadzieje że Roxana nie umrze :/

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju,jaki świetny rozdział! strasznie jestem ciekawa jak to się potoczy,czekam niecierpliwie na następny! <3 @Kinga38

    OdpowiedzUsuń
  5. O jej......tego się nie spodziewałam O.o ale ja tak samo bym zdecydowała.......oby wszystko dobrzesię skończyło......czekam na nn xD @mrsBieber1301

    OdpowiedzUsuń
  6. wow .. bardzo ciekwy rozdział :O ciekawe co się stanie czy umrze przy porodzie czy nie .. :(( SUPER BLOG <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Prosz niech ona przeżyje! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  8. jak możesz informuj mnie na tt @lolitkabieber, dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  9. Siedziałam do 3 w nocy aby przeczytać wszystkie rozdziały, no ale nie miałam siły, aby skomentować, więc robię to teraz. Twój blog jest niesamowity, czułam się jak Roxana czytając rozdziały. Bardzo podoba mi się twój blog i błagam, niech ona i dziecko przeżyją! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. po 1 wiem, że pierwszy raz komentuje. Przepraszam za to. A po 2 to troszkę się opuściłam w lekturze twojego bloga. Też przepraszam. Roxana podjęła dobrą decyzje jak dla mnie, ale mam nadzieje, że jej nie uśmiercisz i nie zostawisz Justina samego z dzieckiem:) pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. przepraszam, że dopiero teraz komentuję :) rozdział... co mam ci powiedzieć? zaskoczyłaś mnie.. jestem ciekawa czy Roksana przeżyje i co dalej z miłością jej i Justina <3 czekam na nn :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu, zaskakujące. Kocham to.

    [SPAM] Czy wiesz jak trudno jest ochronić ukochaną osobę przed niebezpieczeństwem? A jak trudno gdy tym niebezpieczeństwem jesteś ty sam? Na początku niby zwykła historia, która później rozkręca się i sprawia że się uzależniasz od miłości tej dwójki. Jeżeli ktokolwiek się dowie że są razem...zabiją ją.
    Chcesz wiedzieć czy los będzie dla nich łagodny czy raczej nie? Dowiesz się tego tylko na never-give-up-what-you-want-most-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Wczoraj wieczorem i dzisiaj od rana czytałam wszystkie rozdziały. Powiem ci, że piszesz świetnie. :) czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś nominowana do Liebster Award przez blog http://i-will-catch-you-if-you-fall-baby.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń