środa, 3 kwietnia 2013

43.


Obróciłem się na drugi bok i spojrzałem na śpiącą dziewczynę. Uśmiechnąłem się sam do siebie i przejechałem wierzchem dłoni po jej policzku. Ta uśmiechnęła się delikatnie, a zaraz potem otworzyła oczy.
- Dzień dobry – powiedziałem zachrypniętym głosem.
- Dzień dobry – przysunęła się i cmoknęła mnie w kącik ust.
- Nie obudziłem cię? – przyciągnąłem dziewczynę do siebie i pocałowałem ją w czoło.
- Już nie spałam, ale nie otwierałam oczu – oparła głowę o moje ramię.
- Czemu?
- Nie wiem. Tak po prostu – zaśmiała się. Delikatnie gładziłem jej ramię kciukiem i co chwilę cmokałem w czubek głowy.
Nie chciałem jej zostawiać tutaj samej na cały miesiąc.
- Wstajemy? – szepnęła.
- Jest tak fajnie.
- A nie wybieramy niczego do naszej sypialni? – usiadła bok mnie i splotła nasze dłonie.
- To chyba mnie się do tego śpieszyło? – zaśmiałem się.
- Widocznie teraz to ja przejęłam inicjatywę.
- Moje łóżko nie jest takie złe – poklepałem je demonstracyjnie.
- Czyli chcesz powiedzieć, że do końca mojego życia będę mieszkać w tym pokoju, na twoim nader wygodnym łóżku? – zmarszczyła czoło.
- Nie bo potem kupimy dom – zaśmiałem się, a Roxanie zbladła mina.
- Miałam na myśli ten gorszy scenariusz – odsunęła się ode mnie, a ja zacisnąłem powieki. Zerwałem się z łóżka i wybiegłem z pokoju.
- Justin! Przepraszam! – usłyszałem jeszcze za sobą głuchy krzyk Roxany. Jednak nie zwracałem na niego najmniejszej uwagi.
Pobiegłem przed siebie. Już sam nie wiedziałem gdzie się znajduje. Co chwila zaczepiał mnie jakiś przechodzień prosząc o autograf, albo o zdjęcie jednak na moje usta cisnęło się tylko: „Do cholery nie jestem Justinem Bieberem!”. Zdziwiłem się bo nawet paparazzie dali mi spokój słysząc po raz setny tę wypowiedź.
Rozejrzałem się dookoła siebie ciężko dysząc. Stałem za tylnim ogrodzeniem mojego domu. Zastanawiałem się co tutaj robię. Nie pamiętam, żebym przedzierał się przez krzewy, które otaczały moją posesję. Wiedziałem jedno: udało mi się uspokoić. Chyba to było ważniejsze niż to, jak się tutaj dostałem.
Wdrapałem się na wysoki płot i przeskoczyłem przez niego. Otarłem moje spocone czoło białym podkoszulkiem, który teraz nie był za czysty. Kiedy stałem przed drzwiami wejściowymi spojrzałem się na podjazd. Było tam auto Scootera, Kennego i Mamy Jen.
Brakuje jeszcze tylko policji i prywatnego detektywa.
Najspokojniej w świecie wszedłem do domu i skierowałem się do salonu. Mama opadła na fotel, a Scooter robił się blady i czerwony na przemian. Jedynie Mama Jen zachowała spokój i patrzyła się na mnie swoim opanowanym wzrokiem.
- Kenny wracaj, jest w domu – Scooter powiedział do telefonu. To wyjaśniałoby brak mojego czarnoskórego przyjaciela. – Czy ciebie już do końca pogrzało? – mężczyzna podszedł do mnie bliżej i zmierzył wzrokiem.
- Nie było mnie raptem godzinę, a wy zachowujecie się jakbym zniknął na pół dnia – ominąłem go i stanąłem na przeciwko mamy.
- Nie było cię pięć godzin – obróciłem się zszokowany w stronę Mamy Jen. Ona ściągnęła jedynie usta i pokiwała głową. Spojrzałem się pytająco na mamę, ale ona potwierdziła słowa Jen.
- Gdzie Roxana? – obróciłem się spanikowany dookoła siebie.
- Na górze – mama wskazała dłonią na schody.
- Cholera zostawiliście ją sami? – warknąłem w stronę Scootera i pobiegłem w górę po schodach. Z zamachem otworzyłem drzwi i przerażony spojrzałem na roztrzęsioną Roxanę, która chodziła w tą i z powrotem po pokoju. Obróciła się w moją stronę i upuściła telefon, który trzymała przy uchu. Jej oczy zaszły łzami, podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
Nie wiem za co teraz nienawidziłem się bardziej. Za to że doprowadziłem ją do takiego stanu, czy za to że wybiegłem bez słowa.
- Przepraszam Justin, nie powinnam tego mówić – spojrzała się w moje oczy.
- To ja przepraszam. Nie powinnaś się denerwować, a ja… przepraszam – przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło. – Przepraszam.
- To nie twoja wina. Ja plotę różne głupoty – zjechała dłońmi na moją klatkę piersiową. – Gdzie byłeś? Jesteś cały brudny – otarła policzki i zmarszczyła brwi.
- Sam nie wiem. Znalazłem się za domem – westchnąłem i odgarnąłem z twarzy jej potargane włosy. – Jestem durniem, palantem, debilem i głupkiem – zacisnąłem szczęki. – Przepraszam.
- Justin mówiłam już coś – delikatnie się uśmiechnęła. – Najważniejsze, że wróciłeś cały – pociągnęła mnie za koszulkę w stronę łazienki. – Chyba mamy plany na dzisiejszy dzień – wepchnęła mnie do środka. Zaśmiałem się, kiedy po chwili drzwi otworzyły się, a przez nie wleciały czyste bokserki.
Jest niesamowita.

Roxana

Opadłam bezwładnie na łóżko i poczułam jak wszystkie nerwy ode mnie „odchodzą”. Przez chwilę siedziałam bez ruchu i głęboko oddychałam.
- Mogę? – zza drzwi wychyliła się Pattie.
- Jasne – uśmiechnęłam się w stronę kobiety. Podeszła do mnie i usiadła obok.
- Wszystko okej? – pogładziła mnie delikatnie po plecach.
- Tak, tylko trochę się martwiłam – zwróciłam się do brunetki, która mnie przytuliła.
- Wiem że jest ci ciężko. Chciałabym ci jakoś pomóc – uśmiechnęłam się.
- Pomaga mi pani…
- Pattie – poprawiła mnie, a ja zaśmiałam się.
- Pomagasz mi. Samo to, że mogę tutaj mieszkać jest ogromną pomocą.
- Jesteśmy rodziną – powiedziała i wzruszyła ramionami jakby to było nic takiego.
- Czy jutro mógłby tutaj przyjść Dudu, Jessica i ciocia? – zboczyłam z tematu.
- Nie musisz się pytać, przecież to też twój dom.
- Chciałam się upewnić, byłoby mi głupio gdyby przyszli bez twojej zgody.
- Rozumiem, a jak Justin? – spojrzała się na drzwi łazienki, z której dochodził dźwięk szumu wody.
- Wyładował się i jest chyba lepiej. To siedziało w nim bardzo długo, ale tak samo głupio zrobiłam, że o tym wszystkim w ogóle wspominałam – opuściłam głowę i zaczęłam się bawić kawałkiem prześcieradła.
- To nie powinien być temat tabu. To czeka was oboje.
- Masz racę, ale nie wiem czy Justin będzie w stanie to zrozumieć – szepnęłam.
- Zrozumie. On po prostu musi się ze wszystkim oswoić. Daj mu chwilę czasu.
- Ale ja nie mam czasu – zacisnęłam usta, a Pattie kiwnęła porozumiewawczo głową.
- Rozumiem – uśmiechnęła się. Zapadła pomiędzy nami cisza.
Ktoś zapukał.
- Proszę – spojrzałam się wyczekująco na drzwi.
- Justin się myje? – Scooter zmarszczył czoło, a Mama Jen uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech. Pattie nieoczekiwanie się spięła.
- Zaraz powinien wyjść – powiedziałam, a Justin jak na zawołanie wyszedł z łazienki w samych bokserkach.
- Dzwonili z Berlina i koncertu nie będzie się dało przesunąć aż o dwa tygodnie do tyłu, góra o tydzień.
- O czym ty mówisz? – spojrzałam na Scootera, który zacisnął zęby.
- Ona nic nie wie? – zwrócił się do Justina, który pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
- Teraz już wie – powiedział zrezygnowany.
- O czym ty mówisz? – energicznie wstałam z łóżka i podeszłam do Justina.
- Nie denerwuj się – położył dłonie w połowie moich ramion.
- Więc mi powiedz o co chodzi?
- Przesuwamy koncerty, tak aby zmieścić się w miesiąc z trasą – powiedział jak najspokojniej, a ja w tym momencie miałam go ochotę spoliczkować.
- Mówisz mi to dopiero teraz?!
- Nie denerwuj się – Pattie pogładziła mnie po plecach.
- Zadecydowaliśmy o tym dopiero wczoraj – Mama Jen stanęła po stronie Justina i patrzyła się na mnie smutnym wzrokiem.
- Więc Justin miał cały poranek, aby mi o tym powiedzieć, ale nie! Wolał strzelać fochy tylko dlatego, że najprawdopodobniej umrę, a szanowny pan Bieber nie ma na to wpływu! – wrzasnęłam na całe gardło.
- Roxana…
Justin patrzył się na mnie błagalnym wzrokiem, a ja strąciłam jego dłonie.
- Jesteś pieprzonym egoistą! Wolałbyś zabić dziecko, aby mieć mnie dla siebie! Pieprz się Bieber – szybkim krokiem wyminęłam wszystkie osoby w pokoju i skierowałam się do ogrodu. Położyłam się na huśtawce i próbowałam opanować moje, zdecydowanie za szybko bijące, serce. 
________________________________________

Drama, drama, drama i jeszcze raz drama.

Ogarniałam się po koncercie. Przepraszam.

20 komentarzy:

  1. Osasjkaksaajakj dlaczego się to dzieje?
    Czekam na kolejny. Mam nadzieję,że się jakoś ułoży
    @nastiily

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;) Mam nadzieję , że Roxana nie umrze :( Czekam na następny ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. ej na miejscu Justina tez wolalbym zeby Rox zyla. Moga miec kolejne, a jesli nie to chociażby zaadoptowac moga. No ale to twoje opowiadanie. tylko szkoda by bylo gdybys usmiercila glowna bohaterke, teraz wszystkie 'pisarki' na blogach tak robia. no a przynajmniej wiekszosc. ale rozdzial bardzi emocjonalny :D czekam na nn
    imaginary13

    OdpowiedzUsuń
  4. a wiesz, że mimo wszystko Roxana nie może umrzeć? mam nadzieję, że ją uzdrowisz haha :D ii, że pobędzie ta drama, a później będzie wszystko okej :>
    @urBieber

    OdpowiedzUsuń
  5. swietny rozdzial :) mam nadzieje,ze wszystko bedzie dobrze.....czekam na nn @mrsBieber1301

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow szok! Boskie czekam na nn mam nadzieje ze jej nic nie bedzie

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo, boszz. Boski!! Mam nadzieję, że Roxana nie zerwie z Justinem i wszystko się im ułoży. Czekam na nn. ♥♥♥ Boski. ♥
    @Juliaa210

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest świetny *-*
    omnomnom... :*
    mam nadzieję, że wszystko będzie kk. :D

    @biebergirl_001

    OdpowiedzUsuń
  9. uah.. ostro.. mam nadzieję, że nic jej nie będzie i nie rozstanie się z Justinem :) rozdział jak zwykle świetny! <333 @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award :) Więcej informacji na moim blogu xx http://i-will-catch-u-if-u-fall-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam cichą nadzieję, że jednak Roxana bd żyła. Świetny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nienawidzę Roxany =.=' | Rozdział okej (: Fajny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oby wszystko było okk :D
    Czekam na nn :*
    Rozdział jak zawsze niesamowity...

    OdpowiedzUsuń
  14. No to się znów potentegowało no. Ale ja mam nadzieję, że szybko się naprawi.
    Czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  15. emocjeeeee *_*
    hahah genialny rozdział ! boski ! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Booskii .. jezuu kochamm.. noo roxana nie umrze

    OdpowiedzUsuń
  17. zostałaś nominowana do THE VERSATILE BLOGGER AWARD więcej informacji na http://right-by-my-side.blogspot.com/ i hate-that-iloveyou.blogspot.com/

    co do rozdziału jak zwykle świetny. mam nadzieję, że ni się nie stanie Roxanie

    OdpowiedzUsuń
  18. Komentuję to opowiadanie po raz pierwszy ponieważ wczoraj zaczęłam je czytać i nie było sensu komentować każdego z osobna. Teraz, tutaj wyjawię całą swoją opinię na temat tego bloga. Powiem Ci, że jest to pierwszy blog do którego nie mam zastrzeżeń. Wcale. Rozumiesz to ? Powiem Ci jedno. Prawie przy każdym rozdziale płaczę lub mam łzy w oczach. Jesteś niesamowita i sobie chyba nawet nie zdajesz sprawy jaki masz talent. Czytając to mam kompleksy, bo piszę gorzej, ale nie przyszłam się tutaj użalać. Jest tu mój ulubiony blog, kocham go, po prostu go kocham <3 I na pewno wezmę się za czytanie Twojego drugiego bloga, może zacznę jeszcze dzisiaj :) Proszę, nie kończ tego opowiadania, nie chcę by się skończyło, jest wspaniałe, najlepsze <3 Poleciłam to opowiadanie mojej przyjaciółce, ona gdy je czyta - też płacze. Ja nie wiem jak Ty to robisz ... nie mam po prostu słów do całego tego opowiadania. Wczuwam się w nie i każdą sytuację przeżywam tak jakbym to ja była albo Roxaną, albo Justinem. Nie mam pojęcia jak to robisz, ale uwielbiam to w jaki sposób piszesz. I nie krytykuj się, proszę. Nie mów, że niektóre rozdziały są do dupy, bo żaden rozdział taki nie jest. Uwierz mi <3 Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Informuj mnie o nowych rozdziałach na moim twitterze @karola121610 , byłabym naprawdę bardzo wdzięczna. I wymyślisz coś, ale nie kończ go.

    OdpowiedzUsuń
  19. *.* kocham to !!!!! czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  20. kocham ten rozdział, kocham tego bloga, kocham ciebie po prostu! :*


    NN na:
    http://you-are-my-world-jb.blogspot.com/
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń