Rozejrzałem się po sali. Na
środku, większość osób tańczyła do jakiegoś żywszego kawałka, a inni siedzieli
i zawzięcie o czymś dyskutowali albo zajadali się smakołykami zgromadzonymi na
stole. Spojrzałem się na zegarek. Było piętnaście minut przed dziesiątą –
czasem wznoszenia toastów.
Poczułem na ramieniu opiekuńczą
dłoń. Odwróciłem się w stronę Roxany i mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Co się dzieje? – spojrzała na
mnie badawczym wzrokiem.
- Nic, po prostu nie ułożyłem
żadnego toastu – wzruszyłem ramionami i nerwowo się zaśmiałem.
- Wymyślisz coś – mruknęła i
cmoknęła mnie w usta. – Na pewno powiesz coś niesamowitego – pogładziła mnie
dłonią po policzku, a ja ucałowałem jej wnętrze.
- Dziękuję – szepnąłem.
Zaczęto grać wolną melodię.
Wstałem i wyciągnąłem do Roxany dłoń.
- Zatańczymy?
Zaśmiała się i wolno wstała.
Chwyciła moją dłoń, a ja poprowadziłem nas na parkiet. Delikatnie przyciągnąłem
brunetkę do siebie, uważając na jej duży brzuch. Zaczęliśmy poruszać się w
jednym rytmie. Roxana oparła głowę na moim ramieniu i poczułem jak delikatnie
wzdycha. Uniosła wzrok i spojrzała na
mnie wesołymi oczami.
- Jestem szczęśliwa – zaśmiała
się.
Gdybym miał kamerę, chciałabym
nagrać ten moment. Zrobić zdjęcie, cokolwiek. Odtwarzałbym go do końca swoich
dni, codziennie po kilka razy i wiem, że nigdy by mi się nie znudził. Jej
uśmiech był dla mnie błogosławieństwem, sama jej obecność była darem, a słowa jestem szczęśliwa sprawiają, że niemal
latam z radości. To była ta jedna z tych nielicznych chwil, kiedy chciałem
podejść do każdego i wykrzyczeć, że jestem największym szczęściarzem na
świecie. W tych momentach nic mnie nie przygniatało. Żadne troski czy obawy
odchodziły, a ja napawałem się momentem, który trwał przez kilka sekund, ale
dawał mi ogromną nadzieję i radość. Mogłem powiedzieć, że żyłem dla takich
chwil jak ta.
Kiedy się zorientowałem, muzyka
przestała grać, a ja sam siedziałem przy stoliku. Kelner podał mi kieliszek ze
szampanem, a Roxanie wodę. Wiodłem wzrokiem za Dudu, który jako pierwszy szedł
na scenę, aby wznieść toast.
- Chciałabym wznieść toast –
nerwowo zaczął, a wtedy wszyscy wstali – ale usiądźcie bo mnie stresujecie –
pomachał dłońmi, a cała sala zaniosła się śmiechem i każdy usiadł na swoim
poprzednim miejscu. Spojrzałem na rozbawioną Roxanę, która w skupieniu patrzyła
się na swojego brata i ściskała moją dłoń.
- Może zacznę od początku –
mruknął. – Dwa lata temu Justin był chyba ostatnią osobą za którego Roxana mogłaby
wyjść za mąż.
Zagryzłem nerwowo wargi. Poczułem
jak Roxana ściska moją dłoń. Spojrzałem na nią, a ona uśmiechnęła się
delikatnie.
- Przepraszam – mruknąłem i
pocałowałem ją w policzek.
- Lecz od tego czasu wszystko się
zmieniło. Pokochaliście się i macie potomka w drodze – uśmiechnął się znacząco
– ale teraz wiem, że Justin był najlepszą możliwą rzeczą, która przytrafiła się
mojej siostrze. Wiem, że jesteście razem szczęśliwi i mam nadzieję, że tak
będzie do końca – wzniósł kieliszek w górę i wziął łyk szampana. Każdy wykonał
ten sam gest.
Tym razem to ja wstałem aby
wznieść toast. Szybkim krokiem wszedłem na scenę i podszedłem do statywu z
mikrofonem.
- Kiedy zakochałem się w Roxanie,
zmieniłem się. Wszystko w moim życiu nabrało barw, zacząłem rozumieć i
dostrzegać wiele rzeczy. Mógłbym cię nazwać moim własnym aniołem stróżem, bo
pokazywałaś mi to co jest dobre, a co złe. Oboje podejmowaliśmy złe decyzje
jednak potrafiliśmy się do tego przyznać. Potrafiłaś mi wybaczyć, a wybaczyłaś
wiele i jestem pewien, że jeszcze nie jedno będzie mi musiała wybaczyć. Jeżeli
pozwolicie to zaśpiewam dla niej piosenkę – uznałem że entuzjastyczne kiwnięcia
głowami gości, są pozwoleniem, więc odstawiłem kieliszek i poszedłem po gitarę,
którą zabrałem ze sobą ze zamiarem zaśpiewania dla gości kilku piosenek, jednak
nie spodziewałem się, że wykorzystam ją w toaście. Chwyciłem również krzesełko
i zacząłem delikatnie szarpać struny, aby zaraz potem śpiewać piosenkę „Never
let you go”.
Nawet nie zastanawiałem się nad
wyborem utworu. Akordy same ułożyły się w znaną mi melodię.
- Nigdy nie pozwolę ci odejść –
szepnąłem na koniec piosenki i spojrzałem się na Roxanę, która ukradkiem
ocierała łzy spływające po jej policzkach. Goście weselni wznieśli kieliszki w
górę i każdy wziął łyka. Odłożyłem gitarę i zszedłem ze sceny. Usiadłem obok
brunetki i uśmiechnąłem się szeroko.
- Mówiłam że powiesz coś
niesamowitego – zaśmiała się, a ja mocno ją przytuliłem.
- Kocham cię, wiesz? – szepnąłem
jej do ucha.
- Wiem – odpowiedziała.
Kolejni goście wchodzili na scenę
i wznosili toasty. Jednak ja już do końca wieczoru, nie mogłem oderwać od Roxany
wzroku, mając wrażenie, że ostatni raz widzę ją tak szczęśliwą.
- Zapraszam – otworzyłem przed
Roxaną drzwi do apartamentu w pokoju hotelowym. Dziewczyna weszła i usiadła na
łóżku.
- Noc poślubna to bajka –
dziewczyna zaśmiała się.
- Czemu? – usiadłem obok niej.
- Bo jestem potwornie zmęczona, a
prawie nic nie robiłam – wzruszyła ramionami.
Zaśmiałem się i oblizałem
zaschnięte usta.
- Z czego się śmiejesz? –
dziewczyna szturchnęła mnie łokciem.
- Nie wiem – wydusiłem.
Zacząłem się niekontrolowanie
śmiać, tak mocno, że zaczął mnie poleć brzuch i wylądowałem na podłodze
zwinięty w kłębek.
- Ty się śmiej, a ja idę pod
prysznic i spać – Roxana wstała, a ja sobie uprzytomniłem, że nic dzisiaj nie
dodałem dla Beliebers na instagrama.
- Czekaj! – szybko podniosłem się
i podszedłem do brunetki. – Muszę zrobić zdjęcia – wyciągnąłem z kieszeni
telefon.
- Co? – dziewczyna uniosła ręce w
górę.
- No weź – zrobiłem minę
jedenastoletniego chłopca. Roxana ustawiła się na tle okna, które wychodziło na
miasto. Zrobiłem kilka zdjęć, a potem nasze wspólne.
- Teraz możesz iść się myć –
cmoknąłem ją w czoło.
- Dobrze wiedzieć – uśmiechnęła
się. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, dodałem na instagrama dwa zdjęcia i filmik,
który nagrał Christian podczas naszego pierwszego tańca. Po kilku sekundach
pojawiło się tysiące komentarzy. Przeczytałem kilka, a potem wszedłem na
twittera, gdzie odpowiedziałem na tweety kilku osobom. Chciałabym w tym
momencie ich wszystkich przytulić i powiedzieć, że kocham ich równie mocno jak
Roxanę, jednak nie mogłem tego zrobić. Byłem z nich dumny, że zachowali dla
mnie odrobinę prywatności i nie pojawili się tłumem przed hotelem.
Odłożyłem komórkę na szafkę nocną
i ściągnąłem krawat, marynarkę i koszulę, przewieszając to wszystko na oparciu
fotela.
- Justin mógłbyś mi podać moją
koszulę nocną? – usłyszałem zza drzwi. Podszedłem do szafy w których Jessica
poukładała nasze rzeczy na dzisiaj i jutro.
Znalazłem białą koszulę nocną i
przewiesiłem ją sobie przez ramię. Zapukałem do drzwi i kiedy usłyszałem proszę nacisnąłem klamkę.
Roxana stała przed lustrem i czule
głaskała swój brzuch. Podałem jej koszulę nocną i stanąłem za jej plecami.
- Za sześć dni – powiedziałem
cicho. Dziewczyna uśmiechnęła się i złapała moją dłoń. Położyła ją na brzuchu,
a ja poczułem jak dziecko się porusza.
- Chłopiec czy dziewczynka? –
mruknęła.
- Chłopiec – zaśmiałem się.
- Czemu? – ściągnęła nos.
- No nie czujesz jak kopie? –
stanąłem naprzeciwko niej i podałem jej koszulę. – Załóż bo się przeziębisz –
skrzywiła się, ale wzięła ode mnie strój i wsunęła go na siebie. – Od kiedy
jesteś taka chętna do chodzenia nago? – uniosłem brwi do góry.
- Mam na sobie bieliznę – pchnęła
mnie dłonią w ramię.
- Która zakrywa jedną czwartą
twojego ciała – wystawiłem jej język.
- Okej, od dzisiaj chodzę w
długich spodniach, golfach czapce, rękawiczkach, szaliku i wszystkim innym co
może mnie zakryć – założyła ręce na klatce piersiowej.
- A nie lepiej założyć takie coś,
gdzie będzie ci widać tylko oczy? – wzruszyłem ramionami, a Roxana wyszła
oburzona z łazienki. Zaśmiałem się i poszedłem za nią.
- Idź się myć – rzuciła.
- Pierwsza małżeńska kłótnia? –
położyłem się obok niej na łóżku.
- Ty zacząłeś – odwróciła się do
mnie plecami.
- Przepraszam – mruknąłem i
pocałowałem jej kark. Z powrotem przewróciła się w moją stronę.
- Okej – zaśmiała się – ale
naprawdę idź się myć.
Niechętnie wstałem z łóżka i
poszedłem po świeże bokserki. Wziąłem szybki prysznic i wróciłem z powrotem do
łóżka.
Położyłem się obok Roxany, a ona
przytuliła się do mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. Pocałowałem ją w czubek
głowy i poczułem jak się uśmiecha.
- Dziękuję, że jesteś przy mnie –
wyszeptała, a po chwili zasnęła.
__________________________
Przepraszam, rozdział miał być równy tydzień temu, ale się rozchorowałam i nie dałam rady go dokończyć. Co do rozdziału to mamy koniec wesela, i "noc poślubną". No cóż, w stanie Roxany dużo nie zrobią, ale Justin wydaje się być usatysfakcjonowany.
Tak ogólnie to dziwnie komentować to co się napisało samemu. Ale piszę to ja, bo was na to nie stać, nie potraficie, boicie się wyrazić własne zdanie, jesteście leniwi, nie wiem, ale na pewno macie jakieś swoje własne powody.
Teraz wszystko ogarnęłam i rozdziały będą się pojawiać regularnie (a tak mi się przynajmniej wydaje, jednak oczekuje od was 'zapłaty' w postaci komentarza). Mam nadzieję, że się wszyscy rozumiemy.
Dziękuję i do zobaczenia (lub napisania jak kto woli)